Hop - Bęc po rundzie jesiennej I ligi

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Niektórzy w tym sezonie swoich kibiców zawiedli bardziej, inni trochę mniej. Są też tacy, którzy pozytywnie zaskoczyli. Kto po rundzie jesiennej i kolejkach z wiosny rozegranych awansem zasłużył na wyróżnienie?

W tym artykule dowiesz się o:

HOP

Termalica Bruk-Bet Nieciecza: Konia z rzędem temu, kto przed sezonie postawiłby na drużynę z Niecieczy. Termalica miała świetny początek sezonu, ale później zawodnikom z małej podtarnowskiej miejscowości wiodło się nieco gorzej. Końcówka w ich wykonaniu znów była dobra i sensacja stała się faktem. Drużyna Termaliki przezimuje na drugim miejscu w tabeli i cały czas ma ogromne szanse na awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju. A akurat w Niecieczy są do tego dobre warunki - możny sponsor, piłkarze z nawiskami, którzy ootrzymują duże pieniądze. Jeżeli chodzi o frekwencję na meczach to ta zbliżona jest choćby do tej, jaka jest w Bełchatowie. - Na pewno nasza drużyna jest bardzo ambitna. Także myślę, iż nie poprzestaniemy na I lidze. Widać to po tym, jak ten klub się rozwija. Przychodzą nowi, dobrzy piłkarze. To najlepiej obrazuje sytuację w Niecieczy - komentuje Andrzej Rybski, piłkarz Termaliki.

Jakub Świerczok i Adrian Błąd: Ten pierwszy to napastnik Polonii Bytom i lider klasyfikacji strzelców zaplecza T-Mobile Ekstraklasy. Bytomianie w tym sezonie zdobyli 20 goli, a aż 12 z tych bramek było autorstwa Świerczoka. Już teraz mówi się, że wiosną nie będzie biegał on po pierwszoligowych boiskach. Może wyjechać poza granice naszego kraju. Ten drugi to prawdziwy kreator gry Zawiszy Bydgoszcz, a także najskuteczniejszy zawodnik beniaminka I ligi. Strzelił już dziesięć bramek. Co łączy tych obu piłkarzy? Obydwaj są młodzi i żądni gry. Co ciekawe Świerczoka za grosze kiedyś oddała Cracovia. Błąd natomiast do Zawiszy jest wypożyczony z KGHM Zagłębia Lubin. Obydwa kluby w T-Mobile Ekstraklasie plasują się na ostatnich miejscach i zapewne ci piłkarze bardzo by się tym drużynom przydali.

Drużyna Przemysława Cecherza: Zespół Kolejarza Stróże sprawił jak na razie wiele ogromnych niespodzianek. Przed rozpoczęciem rozgrywek Kolejarza stawiano w gronie tych ekip, które będą bronić się przed spadkiem. Przemysław Cecherz razem ze swoimi piłkarzami jednak zaskoczył. Aktualnie plasuje się w ścisłej czołówce, a do wicelidera traci zaledwie cztery oczka. Oczywiście nikt nie podejrzewa, że Kolejarz będzie walczyć o awans do T-Mobile Ekstraklasy, ale już same dokonania tego zespołu w rundzie jesiennej budzą uznanie. Zwłaszcza na wyjazdach ekipa ze Stróż spisuje się znakomicie. Na 10 meczów na obcych stadionach podopieczni Cecherza zwyciężyli w siedmiu, dwukrotnie zremisowali i zaledwie jeden raz zostali pokonani. - Byłbym nieszczery, gdybym powiedział, że spodziewałem się aż tak udanej gry i wyników. Obserwowałem jednak ten zespół podczas treningów oraz letnich sparingów i nie bałem się o przyszłość. Nasz dorobek punktowy jest sporym osiągnięciem. Wielu rywali chciałoby mieć podobny - powiedział szkoleniowiec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl

BĘC

Warta Poznań: Postawa poznaniaków to największe negatywne zaskoczenie w tym sezonie na pierwszoligowym froncie. Drużyna, która miała walczyć o awans, plasuje się w środku stawki i raczej ma nikłe szanse na doścignięcie czołówki. Zielonych w tej rundzie prowadziło trzech trenerów i to mówi samo za siebie. Warta miała jedną z najszerszych kadr na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy, ale kompletnie nie miało to przełożenia na poczynania drużyny. Co ciekawe na wyjazdach drużyna grała lepiej niż lider ze Szczecina, ale patrząc już na mecze rozgrywane na własnym boisku to Zieloni prezentowali się najsłabiej ze wszystkich ekip. - Być może sparaliżowała nas presja - zastanawia się Maciej Wichtowski, obrońca drużyny ze stolicy Wielkopolski.

Słaba postawa GieKSy i Polonii Bytom: Śląskie zespoły w tym sezonie grają w kratkę. Najlepiej spisuje się drużyna gliwickiego Piasta, która co ciekawe nie była typowana jako jedna z tych, która poważnie może włączyć się do walki o awans do T-Mobile Ekstraklasy. Gliwiczanie tracą do wicelidera tylko dwa punkty, mają nowy stadion i przed nimi ciekawe perspektywy na wiosnę. Przyzwoicie radzą sobie też piłkarze Ruchu Radzionków, którzy plasują się w środku stawki. Zupełnie inaczej wygląda natomiast sytuacja w GKS-ie Katowice i Polonii Bytom. Kibice Polonii po porażce w meczu z Ruchem Radzionków wylali swoją złość i frustrację na zawodników bytomskiej drużyny. Piłkarze niebiesko-czerwonych usłyszeli od wściekłych fanów m.in. co grozi za kolejną degradację. - "Jak spadniemy - zaje....." czy "Zero litości - połamcie tym ku.... kości!" - intonowali fani bytomian. Jak na razie Polonia plasuje się w strefie spadkowej. Przed rozpoczęciem sezonu w GKS-ie Katowice szumnie zapowiadano "Ekstraklasa albo śmierć". Dziś już wiadomo, że przynajmniej w tym sezonie GieKSa do najwyższej klasy rozgrywkowej nie awansuje, a będzie natomiast musiała bronić się przed degradacją. Na Śląsku zapowiada się na pewno na ciekawą wiosnę i... gorącą zimę.

Zamieszanie w Elblągu: Beniaminek I ligi plasuje się jak na razie na ostatnim miejscu w tabeli i jest głównym kandydatem do spadku do niższej klasy rozgrywkowej. Być może na postawę Olimpii wpływ miało ogromne zamieszanie z trenerem Grzegorzem Wesołowskim. Po pewnym okresie czasu w Elblągu wszyscy chcieli się go pozbyć, a on nie chciał zrezygnować z posady szkoleniowiec Olimpii. W pewnym momencie zarząd beniaminka zaplecza T-Mobile Ekstraklasy ogłosił, że szkoleniowiec nie cieszy się już poparciem szefostwa i niebawem odejdzie z Elbląga. Wesołowski na słowa działaczy zareagował ostro. - Nawet jeśli bym chciał ja nie mogę odejść z klubu na własne życzenie. Umowa może zostać rozwiązana tylko za porozumieniem stron, a nie takie warunki zaproponował mi zarząd Olimpii - argumentował były coach ŁKS Łódź. Nie ciesząc się aprobatą działaczy elbląskiego klubu Wesołowski poprowadził Olimpię w meczu z Ruchem Radzionków. Spotkanie zakończyło się wówczas klęską elblążan 4:1 (1:0), będąc zarazem ósmym meczem beniaminka I ligi bez zwycięstwa. Ostatecznie jednak obie strony doszły do porozumienia, a Olimpia pod wodzą nowego trenera zaczęła grać nieco lepiej. - W Elblągu na pewno straciłem wiele pod względem sportowym, bo czuję, że to jest moja porażka - podsumował Wesołowski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl

Źródło artykułu:
Komentarze (0)