Trener Pasów przychylił się do opinii, że spotkanie jego drużyny ze złocisto-krwistymi nie było porywającym widowiskiem: - - Na pewno nie był to festiwal piłkarski, ale wiemy, w jakiej sytuacji jesteśmy. Najważniejszy jest dla nas każdy punkt i udało się po raz pierwszy w tym sezonie zapunktować w dwóch meczach z rzędu. To jest pozytywne po tym meczu. Każdy punkt przybliża nas do celu. Może jeśli ktoś przyszedł na piłkarską ucztę, to mógł być rozczarowany, chociaż w pierwszej połowie pokazaliśmy parę fajnych akcji. A jeśli ktoś woli piłkę opartą na walce, to pewnie mógł być zadowolony.
- Myślę, że zagraliśmy dobre zawody, zwłaszcza w pierwszej połowie, bo znowu zagraliśmy dwie różne połowy, czyli słabszą drugą. Jednak nie tak różne jak z GKS-em Bełchatów i Ruchem Chorzów. W tym aspekcie widać mały postęp, drużyna ma większą pewność siebie, co jest na pewno pocieszające. Żal, że nie udało się udokumentować niezłej gry golem. Szkoda zwłaszcza sytuacji z pierwszej połowy, kiedy Aleks Suworow obsłużył Aleksa Visnakovsa jak kelner w najlepszej restauracji, ale "Wiśnia" nie trafił w bramkę. Kielce to trudny teren. Nie tacy jak my tu tracili punkty i nie tacy jeszcze stracą - mówi Pasieka.
Opiekun Cracovii był zadowolony z postawy Łukasza Nawotczyńskiego. 29-letni stoper kłopoty ze zdrowiem ma już za sobą i wespół z Czechem Janem Hoskiem tworzy zgrany duet stoperów. W Kielcach "Biały" był najlepszym graczem meczu. - - Łukasz dawno tak nie grał: zdecydowanie, z pewnością siebie. Wygrywał dużo pojedynków na ziemi i w powietrzu. Powiedziałem mu od razu po meczu, że rozegrał bardzo dobre zawody. To obrońca o dużym potencjale, ma doświadczenie. Czy jest liderem obrony? Nie opieram formacji na jednym zawodniku, bo lider wypadnie i wszystko może się rozsypać. Ja stawiam na team i to powoli zdaje egzamin. Arek Radomski został przesunięty do obrony, Bojan Puzigaca z powodzeniem zastąpił Milosa Kosanovicia, a Mateusz Żytko dobrze radzi sobie w zastępstwie Krzyśka Nykiela. Czekamy na powrót Koena van der Biezena, Saidiego Ntibazonkizy i Krzyśka, więc wzrośnie konkurencja, a to jest najlepsze dla drużyny - tłumaczy Pasieka.