Górnik Zabrze sprawił sporo problemów wicemistrzom Polski. Ostatecznie jednak drużyna Oresta Lenczyka, który mocno zaskoczył wyjściowym składem, pokonała zabrzan 2:0. - Pierwsza połówka to nasza dominacja, gdzie powinniśmy strzelić dwie, trzy bramki. Ten mecz by się ustawił, bo mieliśmy sytuacje. Ja taką miałem, Waldziu (Waldemar Sobota - dop.red.) miał, Pepe (Piotr Ćwielong - dop.red.). Powinniśmy te gole strzelić i byśmy spokojnie kontrolowali mecz. Potem w drugiej połówce Górnik nas przycisnął. Nie wiem czy wyszliśmy jacyś tacy rozkojarzeni, nie potrafiliśmy tej piłki utrzymać, ale później na szczęście Górnik nie strzelił tego, co miał, a miał niezłe sytuacje. Szczęście w tym spotkaniu było przy nas. Do tego później wyprowadziliśmy kontrę, Waldek podwyższył na 2:0. Skończyło się tak, że do Wrocławia wróciliśmy bogatsi o trzy punkty. Nikt nie będzie pamiętał, że Górnik miał dwie sytuacje. My takie też mieliśmy - mówił po meczu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Łukasz Madej.
Wicemistrzowie Polski do meczu w Zabrzu przystąpili bez żadnego nominalnego napastnika. To Śląskowi nie przeszkodziło jednak w strzeleniu bramki. - Wyszliśmy bez napastnika, ale trener powiedział, że to taktyka nie tyle obronna, co bardzo ofensywna. Nie ma znaczenia kto gra. W pierwszej połowie graliśmy do przodu, chcieliśmy kreować grę i to wychodziło. To nie była defensywna taktyka - wyjaśnił skrzydłowy.
Najbliższe spotkanie dla tego pomocnika będzie bardzo ważne. Wrocławianie zagrają w Łodzi z ŁKS-em, którego Madej jest wychowankiem. Śląsk musi wygrać jeżeli chce przezimować na pierwszym miejscu w tabeli. W przypadku zwycięstwa zielono-biało-czerwonym nie zaszkodzi nawet ewentualna wygrana Legii Warszawa z Cracovią. - Wracam do mojego miasta. To ważny mecz. Taki, gdzie będzie trzeba się pokazać tam z bardzo dobrej strony, żeby nikt nie mówił, że Śląsk gra słabo. To będzie ciekawy mecz, bo z jednej strony trener Tarasiewicz, a z drugiej strony kilku z nas z przeszłością w ŁKS-ie. Zapowiada się na ciekawe spotkanie, ale też na takie, w którym musimy zdobyć trzy punkty - skomentował Madej. ŁKS prowadzi teraz Ryszard Tarasiewicz, który w przeszłości był opiekunem WKS-u.
Piłkarze Śląska cały czas wierzą, że to oni będą liderami tabeli przed przerwą zimową. - Miejmy taką nadzieję, że na przerwę zimową rozjedziemy się jako liderzy. Teraz inne drużyny są pod presją i muszą zdobywać punkty. Wszystko w naszych nogach. Jeżeli wygramy w Łodzi, a takie były założenia, żebyśmy wygrali dwa spotkania to będziemy liderami - podsumował piłkarz Śląska Wrocław.