Arkadiusz Głowacki - 6 występów, 540 minut - filar defensywy Trabzonsporu, jeden z bohaterów sensacyjnego zwycięstwa nad Interem na San Siro. Obrona Turków z "Głową" w składzie dała sobie wbić łącznie tylko 5 goli! Były stoper Wisły grał bez fajerwerków, ale ustrzegł się poważnych błędów i trener Senol Gunes nie może mieć do niego żadnych zastrzeżeń. Wiosną w Lidze Europejskiej powinien być silnym punktem bordowo-niebieskich.
Łukasz Piszczek - 6 występów, 540 minut - był jednym z najjaśniejszych punktów Borussii Dortmund, która wiosną nie zagra nawet w Lidze Europejskiej. Nie opuścił ani jednej minuty. Starał się grać bardzo odważnie i ofensywnie. Błysnął dojrzałymi zagraniami w meczu wyjazdowym z Arsenalem.
Robert Lewandowski - 6 występów, 521 minut - w pojedynku z Olympiakosem zdobył gola, a w meczach z Arsenalem i OM zaliczył asysty. Nie wiodło mu się tak dobrze jak w Bundeslidze. Trudno jednak uznać, że zawiódł oczekiwania Juergena Kloppa. Postęp, jakiego dokonał w porównaniu z poprzednim sezonem, jest ogromny.
Wojciech Szczęsny - 5 występów, 450 minut - 21-latek z Arsenalu był bezbłędny. Dwukrotnie zachował czyste konto, a przy trzech strzałach, które przepuścił, nie miał absolutnie nic do powiedzenia. Z drugiej strony w żadnym z meczów nie musiał popisywać się interwencjami światowej klasy, bo dobrze spisywała się defensywa Kanonierów.
Adrian Mierzejewski - 5 występów, 278 minut - gdy "Mierzej" trafił do Trabzonu, w ekipie wicemistrza Turcji wiązano z nim ogromne nadzieje. Reprezentant Polski starał się jak mógł, był bardzo aktywny, chętnie pokazywał się do gry, ale jego akcje nie przyniosły jego drużynie ani jednego gola. Przeciwko Interowi mógł zostać bohaterem, ale trafił tylko w słupek.
Jakub Błaszczykowski - 5 występów, 180 minut - tylko w ostatnim pojedynku znalazł się w podstawowym składzie. W nim także zdobył gola po podaniu "Lewego". Mimo to kapitan polskiej kadry z pewnością więcej obiecywał sobie po debiucie w piłkarskim raju.
Ludovic Obraniak - 5 występów, 161 minut - pomocnik OSC Lille jedynie na inaugurację z CSKA wyszedł w wyjściowej "jedenastce". Jednak ani wtedy, ani w późniejszych meczach, w których występował w roli dżokera, kompletnie niczym się nie wyróżnił.
Ireneusz Jeleń - 2 występy, 62 minuty - fakt, że 30-latek w ogóle dostał szansę wystąpienia w Lidze Mistrzów, należy uznać za sukces. Po długiej przerwie spowodowanej kontuzją nikt od byłej gwiazdy Auxerre nie oczekiwał cudów. Podobnie jak w przypadku "Ludo" jego gra przeszła zupełnie bez echa.
Paweł Brożek - 2 występy, 46 minut - przeciwko Lille wszedł tuż przed końcowym gwizdkiem. W Moskwie rozegrał całą drugą połowę i nie odmienił losów rywalizacji. W kolejnych spotkaniach szkoleniowiec Trabzonsporu stawiał na innych napastników, a "Brozio" grzał ławę.
Łukasz Fabiański - 1 występ, 25 minut - największy pechowiec. W poprzednim sezonie bronił w całej fazie grupowej, a potem na stałe wygryzł go Szczęsny. Tym razem Arsene Wenger wystawił go dopiero w meczu o pietruszkę z Olympiakosem. "Fabian" nie popisał się przy straconym golu, a na dodatek już w 25. minucie musiał opuścić boisko po rozcięciu kolana.
Tomasz Kuszczak i Grzegorz Sandomierski - bez występu - golkiper Man Utd ani razu nie znalazł się nawet w meczowej "18". Z kolei bramkarz KRC Genk wszystkie 6 spotkań obejrzał z perspektywy ławki rezerwowych. Trener mistrza Belgii konsekwentnie stawiał na Węgra Laszlo Koetelesa, choć ten puścił aż 16 goli.