Legia, by zostać mistrzem jesieni nie mogła sobie w meczu z Cracovią pozwolić na stratę punktów. Do spotkania podchodzili jako zdecydowani faworyci. W końcu z ekipą "Pasów" nie przegrali od 10 kwietnia 2005 roku, a było to w Krakowie. Ponadto drużyna prowadzona przez Dariusza Pasiekę zajmuje po 16 kolejkach dopiero przedostatnie miejsce w tabeli.
Na boisku nie było jednak widać determinacji w zespole gospodarzy. Pierwsza połowa była bezbarwna, bez groźnych sytuacji i najczęściej gra przebiegała na środku murawy. Zdecydowanie bliżej strzelenia gola była Cracovia.
Bardziej żywa była druga odsłona spotkania. Krakowiacy zaczęli faulować, a sędzia Hubert Siejewicz nie oszczędzał na kartkach. Legioniści przejęli inicjatywę i coraz częściej pojawiali się pod polem karnym przeciwnika.
Dogodną okazję do zdobycia bramki miał w 61. minucie Miroslav Radovic. Z kilku metrów strzelił prosto w bramkarza Wojciecha Kaczmarka. Minutę później Cracovia grała już w dziesiątkę. Drugą żółtą kartką i w konsekwencji czerwoną został ukarany Andraz Struna.
Niemal cała ekipa z Krakowa ustawiła się na swojej połowie i nastawiła się na obronę. W Legii brakowało jednak ostatniego podania albo skuteczności pod bramką. Pudłowali Serb Danijel Ljuboja, Radovic i Maciej Rybus, często z bardzo bliskiej odległości. Ten ostatni został zmieniony w 77. minucie przez Michała Kucharczyka, ale i on nie zdołał pomóc stołecznej ekipie w zwycięstwie.
Po meczu powiedzieli:
Maciej Skorża (trener Legii): Jestem wściekły. Nie mogę zrozumieć czemu straciliśmy w takim momencie tak ważne dwa punkty. W pełni na to zasłużyliśmy, zabrakło akcji oskrzydlających. W drugiej połowie trochę więcej się działo pod bramką Cracovii, a dodatkowo mieliśmy sytuację ułatwioną po czerwonej kartce Struny. Mimo wszystko zabrakło cierpliwości, wtedy paliliśmy lub nie decydowaliśmy się na strzały. Ten mecz to mnóstwo złych decyzji i w efekcie ogromne rozczarowanie. Nie spodziewałem się, że nie poradzimy sobie z rywalem. To dla nas lekcja pokory. Musimy na wiosnę popracować nad elementem gry w przewadze, gdy czas ucieka, a my nie potrafimy zachować zimnej krwi. Nie chcę krytykować pracy arbitrów i nie wydaje mi się, żeby to oni przesądzili o wyniku. Sędzia ma zawsze margines interpretacji, dlatego nikogo nie oskarżam. Chciałbym, by do zespołu przed rundą wiosenną dołączyło dwóch ofensywnych zawodników. Najlepiej tacy, którzy będą mogli grać na wielu pozycjach i mieli doświadczenie.
Dariusz Pasieka (trener Cracovii): Przyjeżdżając do Warszawy, wiedzieliśmy, że będzie to niesłychanie trudne spotkanie. Chciałbym pogratulować moim zawodnikom bardzo dużego zaangażowania, nikt się nie oszczędzał i nie odkładał nogi. Ostatnie 30 minut pokazało, że ta drużyna posiada charakter. Przed meczem podkreśliłem, że Legia bardzo rzadko remisuje na własnym stadionie, przeważnie wygrywa. Nam się udało zdobyć punkt. Było trudno wyprowadzić kontrę w momencie gdy gra się w dziesiątkę. ale taki wynik na Łazienkowskiej napędza nas dalej. Każdy punkt bierzemy bardzo chętnie i na pewno z większym optymizmem rozpoczniemy urlopy. Jestem kibicem Legii, jeśli chodzi o jej grę w europejskich pucharach. Życzę ciekawych przeciwników i samych sukcesów.
Legia Warszawa - Cracovia 0:0
Składy:
Legia Warszawa: Kuciak - Jędrzejczyk (59' Rzeźniczak), Żewłakow, Astiz, Wawrzyniak, Gol, Borysiuk, Rybus (77' Kucharczyk), Radović, Wolski (46' Żyro), Ljuboja.
Cracovia: Kaczmarek - Puzigaca, Nawotczyński, Radomski, Żytko, Struna, Bojlević (84' Bartczak), Visnakovs (71' van der Biezen), Szeliga, Suworow (48' Dudzic), Ntibazonkiza.
Żółte kartki: Bojlević, Struna, Puzigaca, Gąsiński (Cracovia).
Czerwona kartka: Struna (Cracovia) /62' - za drugą żółtą.
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).