PSV Eindhoven podjął decyzję: Tytoń nie będzie wiosną numerem 1

Przemysław Tytoń znalazł się w 30-osobowej kadrze Franciszka Smudy na EURO 2012. Przed czerwcowym turniejem bramkarz PSV, podobnie jak Łukasz Fabiański i Grzegorz Sandomierski, będzie miał jednak ogromne kłopoty z regularnymi występami.

Przemysław Tytoń po sierpniowym przybyciu do PSV Eindhoven toczył rywalizację z Andreasem Isakssonem. Gdy zaczął ją wygrywać, doznał ciężkiej kontuzji i wypadł z gry na trzy miesiące. W tym czasie 30-letni Szwed spisywał się bardzo dobrze. Nie popełniał błędów i nieraz ratował klub Philipsa przed stratą goli. Reprezentant Polski 15 grudnia nieźle wypadł w meczu bez stawki z Rapidem Bukareszt (2:1), ale 7 dni później to jego starszy konkurent został bohaterem pojedynku Pucharu Holandii z Twente (2:1).

Ponieważ kontrakt Isakssona wygasa po zakończeniu obecnego sezonu, wiele mówi się o jego odejściu z Eindhoven. Zainteresowanie nim wyraża wiele klubów. Styczeń jest ostatnią okazją dla PSV, by zarobić na reprezentancie Trzech Koron. Jednak jak donoszą holenderskie media, trener Fred Rutten i dyrektor Marcel Brands podjęli decyzję, by pozostawić Isakssona w drużynie. A jeśli Szwed uprze się, by odejść, pozyskany zostanie nowy, doświadczony bramkarz. Czy oznacza to votum nieufności dla 24-letniego Tytonia? Wicemistrzowie Holandii wierzą w Polaka i w kolejnych sezonach zamierzają na niego stawiać, jednak obawiają się, że przy niewielkim doświadczeniu i po ciężkiej kontuzji nie poradzi on sobie z rywalizacją na trzech frontach (Eredivisie, Liga Europejska i Puchar Holandii).

Kilka dni temu polska prasa podała nazwiska 30 piłkarzy, którzy mają największe szanse na udział w EURO 2012. Wśród nich znajduje się 4 bramkarzy - obok Tytonia Grzegorz Sandomierski, Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny. Wszystko wskazuje na to, że wiosną grać będzie tylko ten ostatni. Kto wie, czy w tej sytuacji "Franz" nie przeprosi się z golkiperem Fiorentiny, Arturem Borucem. Być może do łask wróci Tomasz Kuszczek, jeśli uda mu się przejść do Olympiakosu Pireus.

Komentarze (0)