Decydująca runda przed łódzkim Widzewem. Zdołają wykonać plan 5-letni?

Miniona runda jesienna była dla piłkarzy łódzkiego Widzewa najlepszą w XXI wieku. W osiągnięciu sukcesu, jakim jest 7. miejsce na koniec jesieni, nie przeszkodził nawet exodus najbardziej wartościowych zawodników na przestrzeni kilkunastu miesięcy. Nadchodząca wiosna będzie jednak dla łodzian decydująca, gdyż w czerwcu minie 5 lat od momentu kiedy właścicielem Widzewa stał się Sylwester Cacek.

W tym artykule dowiesz się o:

Przejmując klub z al. Piłsudskiego w 2007 roku, biznesmen z Piaseczna ogłosił podczas oficjalnej prezentacji odnowionego Widzewa, że pierwszym założeniem łodzian jest włączenie się do walki o miejsca premiowane grą w europejskich pucharach w przeciągu 5-letniego okresu czasu. Oznacza to, że na wykonanie planu podopiecznym obecnego trenera - Radosława Mroczkowskiego pozostało zaledwie pół roku. Szkoleniowca łodzian czeka nie lada zadanie, jednak biorąc pod uwagę cały okres panowania Sylwestra Cacka, Widzew ma najlepszą wyjściową pozycję po rundzie jesiennej do jego realizacji.

Tuż po objęciu władzy w Widzewie, nowy właściciel napotkał jednak na pierwszą przeszkodę w realizacji podstawowego założenia. 1 czerwca 2008 roku Wydział Dyscypliny PZPN zdegradował klub z al. Piłsudskiego. To efekt zarzutów o korupcję w sezonie 2004/2005. Łódzcy włodarze nie zamierzali pogodzić się z tak surowym wyrokiem, kierując sprawę do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl, który uchylił decyzję WD PZPN po rozpatrzeniu sprawy. Nie uchroniło to jednak Widzewa przed spadkiem sportowym. Dodatkowo pojawił się także pierwszy zgrzyt na linii działacze-kibice. Ci drudzy żądali dymisji ówczesnego trenera, Marka Zuba oraz dyrektora sportowego, Grzegorza Bakalarczyka. Powodem były fatalne wyniki łódzkiego zespołu. Czarę goryczy przelała porażka w derbach Łodzi na al. Unii 0:2. Była to pierwsza wygrana Łódzkiego Klubu Sportowego z Widzewem od 11 lat. Czerwono-biało-czerwoni nie ustrzegli się wstydliwych porażek także na swoim stadionie - 2:4 z Polonią Bytom oraz 0:1 z Zagłębiem Sosnowiec. Druga z wymienionych przegranych, już pod wodzą Janusza Wójcika, była także jedynym wyjazdowym zwycięstwem sosnowiczan w całym sezonie 2007/2008.

W nowej I lidze włodarze łódzkiego klubu dokonali dwóch ważnych transferów. Na stadion przy al. Piłsudskiego zawitali Maciej Mielcarz oraz Marcin Robak. Obaj gracze okazali się kluczowymi piłkarzami w walce o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Spory udział w osiągnięciu tego sukcesu mieli także ówcześni trenerzy. Pierwszy z nich, Waldemar Fornalik, objął drużynę wraz z początkiem sezonu, opuszczając Widzew po rundzie jesiennej i zostawiając go na pierwszym miejscu. Dzieło dokończył Paweł Janas. Kiedy wydawało się, że po wygraniu ligi Widzew będzie przygotowywał się do gry w ekstraklasie, Sąd Najwyższy ogłosił kasację ws. łódzkiego klubu, co wiązało się z przywróceniem decyzji WD PZPN z 1 czerwca 2008 roku. Nie pomogło ponowne uchylenie degradacji przez TA - czerwono-biało-czerwoni pozostali w I lidze o jeden rok dłużej.

Sezon 2009/2010 upłynął pod znakiem absolutnej dominacji podopiecznych "Janosika". Widzew awansował do ekstraklasy w sposób bezdyskusyjny, kończąc sezon z 16 punktami przewagi nad drugim w tabeli Górnikiem Zabrze. Wyróżniającymi się postaciami w zespole byli wówczas: Marcin Robak, Darvydas Sernas, Dudu, Mindaugas Panka oraz Krzysztof Ostrowski.

Styl, w jakim Widzew awansował do ekstraklasy, rozbudził wielkie nadzieje w kibicach na walkę o czołowe lokaty już jako beniaminek. Na wysokości zadania oprócz piłkarzy stanęli także działacze. Przed sezonem 2010/2011 zespół wzmocnili: Rafał Grzelak, Paweł Grischok, Prejuce Nakoulma, Bruno Pinheiro. Odszedł za to Janas, który postanowił przenieść się na ul. Konwiktorską w Warszawie, gdzie został dyrektorem sportowym. Zarząd zaufał niedoświadczonemu, lecz znającemu klub od podszewki Andrzejowi Kretkowi, czyniąc go następcą "Janosika".

Widzewowi wystarczyło animuszu jedynie na pierwsze dwa miesiące, a motorem napędowym zespołu był Darvydas Sernas. Litwin strzelił w tym okresie aż 6 bramek. Łodzianie byli w stanie m. in. zremisować na swoim terenie z ówczesnym mistrzem Polski, Lechem Poznań 1:1, ograć w Kielcach Koronę 2:1 oraz rozgromić wrocławski Śląsk 5:2. Koszmar łodzian nastąpił w październiku po porażce z GKS w Bełchatowie 0:1, która rozpoczęła passę nieudanych spotkań, takich jak: porażka z Zagłębiem 0:1, remis u siebie z ostatnią drużyną w tabeli - Cracovią 2:2 oraz przegrana w Gdańsku z Lechią 1:3. Po meczu z ostatnim z wymienionych zespołów widzewiacy znaleźli się nawet na jedną kolejkę w strefie spadkowej. "Zaciął się" także Sernas, który na 7-go gola czekał do ostatniej kolejki jesieni. W międzyczasie, po stracie punktów z zespołem Pasów, Czesław Michniewicz zastąpił Kretka na stanowisku szkoleniowca.

Wiosną na al. Piłsudskiego zawitał kolejny zaciąg zagranicznych piłkarzy, składający się z: Riku Riskiego, Jurijsa Żigajevsa, Bogdana Stratona oraz Niki Dżalamidze. Przyszłość pokazała, że tylko ostatni z nich okazał się rzeczywistym wzmocnieniem. Z klubu odszedł czołowy strzelec, Marcin Robak, który wybrał ofertę tureckiego Konyasporu. Jednakże w porównaniu do słabej jesieni, łodzianie mogli zaliczyć rundę rewanżową do udanych. Widzew miał nawet przez moment szansę zajęcia lokaty premiowanej grą w I rundzie Ligi Europejskiej, ale w obliczu niekorzystnych wyników innych spotkań oraz porażki 0:4 w Zabrzu z Górnikiem, ostatecznie uplasował się na 9. miejscu w tabeli z 43 punktami na koncie.

Już pod koniec sezonu 2010/2011 wyciekły do mediów informacje o długach klubu wobec piłkarzy oraz trenera. W niedalekiej przyszłości pożegnano się z piłkarzami, którym kontrakty wygasły wraz z końcem czerwca. Mowa o: Wojciechu Szymanku, Prejuce Nakoulmie, Pawle Grischoku, Rafale Grzelaku oraz Piotrze Kuklisie. Największym echem odbiło się jednak fiasko w negocjacjach dotyczących przyszłości trenera Michniewicza w Widzewie. Doszło więc do kolejnej roszady na stanowisku szkoleniowca, a posadę objął sprawujący ją do dziś Radosław Mroczkowski, przechodząc do pierwszego zespołu z drużyny ME. To jednak nie był koniec exodusu z al. Piłsudskiego. Łódź na Lubin zamienił Darvydas Sernas, a Velibor Durić oraz Bogdan Straton wyjechali z Polski. Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu klub wzmocnili inni zagraniczni piłkarze - Princewill Okachi, Igor Alves oraz Hachem Abbes. W obliczu zaistniałej sytuacji Widzew wymieniany był jednym tchem obok Podbeskidzia Bielsko-Biała, ŁKS, GKS Bełchatów oraz Cracovii jako kandydat do spadku.

Jak się okazało, przewidywania jak dotąd nie sprawdzają się. Już w pierwszej kolejce obecnego sezonu Widzew był o mały włos od pokonania mistrza Polski, Wisły Kraków. Ponadto, łodzianie zdołali wywieźć trzy punkty z Wrocławia oraz Poznania, pokonując odpowiednio Śląsk 2:1 oraz Lecha 1:0. Cieniem na udanej rundzie czerwono-biało-czerwonych kładą się do pewnego stopnia wstydliwe porażki w derbach Łodzi na własnym stadionie 0:1 oraz w Warszawie z odwiecznym rywalem, Legią, 0:2. Mimo wszystko Widzew zdołał uplasować się na 7. pozycji z 25-ma punktami na koncie. Kluczem do sukcesu okazała się defensywa, która w aż dziewięciu meczach nie straciła gola. Była to także runda debiutów młodych piłkarzy. Trener Mroczkowski dał szansę gry: Jakubowi Bartkowskiemu, Sebastianowi Ceglarzowi, Rafałowi Serwacińskiemu oraz Mariuszowi Stępińskiemu. Ostatni z wymienionych, wchodząc na boisko w meczu z Lechem w Poznaniu, stał się najmłodszym graczem w historii klubu. Stępiński w chwili debiutu miał 16 lat i 200 dni.

Siódma lokata na zakończenie jesieni jest najlepszym miejscem Widzewa w obecnym wieku na tym etapie rozgrywek, co oznacza, że łodzianie mają jednocześnie najdogodniejszą pozycję do ataku czołowych lokat. Wciąż jednak dystans dzielący czerwono-biało-czerwonych od strefy spadkowej jest zbyt mały, aby zapomnieć o dole tabeli, tym bardziej, że z klubu odeszli: Nika Dzalamidze do Jagiellonii Białystok, Adrian Budka do Pogoni Szczecin oraz Riku Riski do Honefoss BK. Bardzo prawdopodobne, że z Widzewem pożegna się także Sebastian Madera. Jedynym jak dotąd wzmocnieniem łodzian w obecnej przerwie jest 18-letni Mariusz Rybicki, wychowanek SMS Łódź.

Ostatni raz, kiedy Widzew znajdował się w górnej części tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej, miał miejsce w sezonie 1998/1999. Łodzianie uplasowali się wówczas na 5. miejscu. Warto przy okazji wspomnieć, że Widzew zakończył ostatecznie tamten sezon, zdobywając tytuł wicemistrza Polski. Jest to jak dotąd ostatni laur zdobyty przez czerwono-biało-czerwonych. W późniejszych latach Widzew nie był w stanie osiągnąć na jesieni nawet miejsca w pierwszej dziesiątce.

Rundy jesienne Widzewa w XXI wieku:

2001/2002*:
15. miejsce, 16 meczów, 13 pkt., bramki 12:27, średnia 0,81 pkt/mecz
2002/2003:
15. miejsce, 15 meczów, 12 pkt., bramki 13:23, średnia 0,8 pkt/mecz
2003/2004:
12. miejsce, 13 meczów, 10 pkt., bramki 16:24, średnia 0,77 pkt/mecz
2006/2007:
11. miejsce, 15 meczów, 15 pkt., bramki 16:21, średnia 1 pkt/mecz
2007/2008:
13. miejsce, 17 meczów, 14 pkt., bramki 14:22, średnia 0,82 pkt/mecz
2010/2011:
12. miejsce, 15 meczów, 18 pkt., bramki 23:18, średnia  1,2 pkt/mecz
2011/2012:
7. miejsce, 17 meczów, 25 pkt., bramki 14:12, średnia: 1,47 pkt/mecz
* - dane po złączeniu tabel obu grup

Źródło artykułu: