Sam zawodnik nie wykluczał powrotu do Ostrowca Świętokrzyskiego, jednak tylko pod warunkiem uregulowania mu zaległości płacowych.
- Umowa była taka, że prezes KSZO do pewnego terminu miał mi przelać pieniądze na konto, jednak nie dotrzymał słowa. Dogadał się w ten sposób z prezesami Podbeskidzia Bielsko-Biała, że jeśli tego nie zrobi, to mój kontrakt zostanie rozwiązany z winy klubu. Miał przesłać odpowiednie pismo do klubu, ale takowe do Bielska-Białej jeszcze nie dotarło - powiedział Damian Byrtek.
- Prawda jest taka, że KSZO mnie potrzebował tylko wtedy, kiedy byłem zdolny do gry. Jak przyszło do zabiegu po kontuzji to z klubu nie dostałem nawet grosza. Za moją rehabilitację zapłaciło Podbeskidzie, a z Ostrowca nie dostałem wypłaty od czterech miesięcy, wiec o czym tu rozmawiać? W tym klubie to normalnie jakieś kino i kłamstwo na każdym kroku. Teraz będę musiał poszukać sobie jakiegoś klubu, by dalej móc się rozwijać - dodał zdegustowany piłkarz.