Dimitrije Injac jest podstawowym graczem i choć ostatnio nie imponował formą, to wciąż jest ważnym ogniwem w drużynie. Czy w nowym sezonie będzie reprezentował barwy Lecha? - Można powiedzieć, że Lech jest moim drugim domem. Nie usłyszałem, że nie jestem już klubowi potrzebny. I to jest dla mnie najważniejsze. Ustaliliśmy, że warunki nowej umowy będziemy ustalać po powrocie do Poznania - opowiada na łamach Przeglądu Sportowego Dimitrije Injac.
Serbski pomocnik nie ukrywa, że chciałby podwyżkę. Obecnie zarabia ok. 400 tysięcy złotych rocznie. - Rozumiem Lecha, ale Lech musi też zrozumieć mnie. Muszę myśleć o przyszłości, o rodzinie, która niedawno się powiększyła - dodaje Serb.
Wiele wskazuje na to, że losy Injaca mogą zależeć właśnie od warunków finansowych. Lech ma sporo defensywnych pomocników, więc brak Serba nie byłby aż tak odczuwalny. Jest przecież jeszcze Rafał Murawski, Mateusz Możdżeń, Siergiej Kriwiec i co najważniejsze coraz mocniejszą pozycję w drużynie ma młodzież, czyli Kamil Drygas i Szymon Drewniak.
W porównaniu do Przeglądu Sportowego zupełnie inne informacje podaje piątkowy Fakt. Zdaniem tej gazety Lech nie przedłuży umowy z Injacem.
Z kolei według Przeglądu Sportowego w klubie panuje koncepcja, aby Serb został w Poznaniu do końca swojej kariery, a może nawet dłużej. Miałby być skautem albo szkoleniowcem młodzieży.