Chęć gry i wola walki w drużynie Znicza Pruszków jest ogromna. Komunikatywność na boisku oraz podrywanie do walki o piłkarskie zwycięstwo można było zobaczyć i usłyszeć na boisku w Turku. Przed spotkaniem z Turem mówiło się, że będzie to pojedynek wyrównany. Tur w nowym sezonie zmienił nieco taktykę i stał się groźnym przeciwnikiem. Trener Znicza przewidywał, że nie będzie łatwo o punkty w Turku. Tu jednak się nieco pomylił. Znicz pokonał Tura 2:0 i tym samym pokazał swoje aspiracje ligowe.
Zwycięstwo jednak nie przyszło łatwo. W pierwszej połowie to Tur był stroną przeważającą. W pierwszym kwadransie gry turkowianie opanowali środek pola gry, szybko i dokładnie wyprowadzając akcje. Gracze Znicza zaskoczeni taka grą cofnęli się pod swoje pole karne, dzięki czemu Tur z łatwością oddawał strzały na bramkę Adriana Bieńka. Najpierw Adam Łagiewka, a w 10. minucie Igor Witczak próbowali swych sił strzeleckich. Jednak ich uderzenia nie znajdowały ujścia do siatki golkipera gości.
Przewaga Tura była tak znaczna, że pierwszy gol powinien być tylko kwestią czasu. Jednak po kwadransie gry Tur zaskoczony chyba łatwością w przeprowadzaniu akcji pozwolił sobie na chwilę dekoncentracji i oddał całkowicie inicjatywę przeciwnikom. Ci, skorzystali z tego prezentu. Najpierw jeden z najbardziej wyróżniających się tego dnia w Zniczu graczy, Mikołaj Rybaczuk strzelił tuż obok słupka. W 17. minucie także Paweł Strózik chciał zaskoczyć bramkarza Tura uderzając z dystansu. Strzał został wyłapany przez Sławomira Janickiego. Co się odwlecze to nie uciecze i tak kilka minut później Znicz mógł już cieszyć się z prowadzenia. Bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego strzelił Mikołaj Rybaczuk. Podkręcony strzał z prawego narożnika zaskoczył nieco bramkarza, który w dość frasobliwy sposób dał sobie strzelić gola "za kołnierz".
Bramka ta upuściła powietrze z Tura, który nie potrafił odrobić strat. Podopieczni Włodzimierza Tylaka zerwali się jeszcze w końcówce pierwszej połowy, mogąc nawet wyrównać wynik spotkania. Po jednym ze strzałów Radosława Pruchnika piłka minimalnie przeszła nad poprzeczką. Także Łukasz Cichos mógł zmienić niekorzystny rezultat. Jego strzał trafił w wewnętrzną część słupka bramki Bieńka. Piłka jednak nie wpadła do siatki, lecz wyleciała ponownie w pole gry.
Druga część meczu to pasmo wielu strat piłki z obu drużyn. Tur próbował grać, jednak tego dnia nic mu nie wychodziło. Za to Znicz dopełnił formalności w 61. minucie podwyższając wynik na 2:0. Przysłowiowym nosem wykazał się kilka minut wcześniej trener Grembocki wprowadzając do gry Adriana Paluchowskiego. Klasyczna i piękna akcja prawą stroną Iwo Zubrzyckiego, ten łatwo ograł obrońcę Tura, po czym dośrodkował w pole karne. Odegranie przez jednego z graczy Znicza do Paluchowskiego, a ten ostatni nie daje szans strzelając z 11 metrów trafił do bramki Janickiego.
Zmiany wprowadzone przez trenera Tylaka nie odzwierciedliły się zmianą gry ani zmianą rezultatu. Tur nie zdołał się już dźwignąć i musiał uznać wyższość graczy z Pruszkowa.
Tur Turek - Znicz Pruszków 0:2 (0:1)
0:1 - Mikołaj Rybaczuk 20'
0:2 - Paluchowski 61'
Składy:
Tur Turek: Janicki - Grabowski (77' Skokowski), Imbiorowicz, Kiczyński, Derbich - Olszewski, Pruchnik, Łagiewka (61' Hyży), Bieniek - Cichos, Witczak (69' Sędziak).
Znicz Pruszków: Bieniek - Maciej Rybaczuk, Kokosiński, Kowalski, Januszewski - Mikołaj Rybaczuk (57'Zubrzycki), Osoliński, Strózik (82' Bzdęga), Kaczmarek - Feliksiak, Florian (46' Paluchowski).
Żółte kartki: Kiczyński (Tur) oraz Florian, Zubrzycki (Znicz).
Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).
Widzów: 1800.
Najlepszy gracz Tura: Piotr Bieniek.
Najlepszy gracz Znicza: Adrian Paluchowski.
Najlepszy gracz meczu: Adrian Paluchowski.