W debiucie w Bundeslidze Jakub Świerczok wypadł obiecująco. Był chwalony przez trenera Marco Kurza, dziennikarzy, komentatorów i przede wszystkim przez kibiców, którzy widzieli w Polaku receptę na kłopoty Czerwonych Diabłów w ataku (tylko 15 goli w tym sezonie, najgorszy wynik w lidze).
Później było już gorzej - przeciwko Augsburgowi były napastnik Polonii Bytom nie oddał nawet jednego celnego strzału, a w meczu z Kolonią w końcowych 13 minutach niczym się nie wyróżnił. W ostatnią sobotę w Monachium nie zagrał w ogóle i nie usprawiedliwia tego fakt, że K'lautern rozpoczęli mecz tylko z jednym napastnikiem Sandro Wagnerem. Po przerwie trener Kurz nie wpuścił bowiem do gry Świerczoka, a Itaya Shechtera i 19-letniego debiutanta Juliana-Maurice'a Derstroffa, który w opinii mediów spisał się bardzo dobrze.
Notowania "Kuby" u trenera Kurza spadły. W tej chwili jest napastnikiem nr 4, a może nawet nr 5! Nadzieją dla 19-latka pozostaje fatalna skuteczność FCK. Wiosną zespół z Fritz-Walter Stadion zdobył tylko dwa gole za sprawą strzałów... obrońcy Floriana Dicka. W tej sytuacji szkoleniowiec będzie musiał stosować różne warianty i nie zrezygnuje na dobre ze Świerczoka.