Do dyspozycji opiekuna Wisły będą wszyscy jego podopieczni oprócz kontuzjowanych od dłuższego czasu Rafała Boguskiego i Radosława Sobolewskiego. - Przed nami jeszcze jeden trening, ale wszyscy są do mojej dyspozycji. To do mnie będzie należała decyzja o tym, kogo pozostawić w domu. Mam nadzieję, że ten ostatni trening nic nie zmieni i nic się nie wydarzy. Mam tu na myśli jakieś urazy. To będzie lekki rozruch, który nie będzie miał wpływu na kształt zespołu - mówi trener Moskal.
Krakowski szkoleniowiec w ostatnich dniach wahał się co do obsady dwóch pozycji: stopera i napastnika. Na środku obrony pewniakiem jest 20-letni Michał Czekaj, a o miejsce obok niego walczą Gordan Bunoza, Osman Chavez i Kew Jaliens. Z kolei o tym, kto zagra w ataku, zdecyduje przede wszystkim to, czy do przodu przesunięty zostanie Maor Melikon. Jeśli tak się stanie, Dudu Biton i Cwetan Genkow usiądą na ławce, a w pomocy znajdzie się miejsce dla Ivicy Ilieva lub Andraża Kirma. - Mam w głowie koncepcję gry, a większy ból głowy dotyczy kształtu "18". Ja mam skład w głowie. Dla kogoś może to będą niespodzianki Zawodnicy dowiedzą się o tym na odprawie przedmeczowej w czwartek - mówi Moskal.
Dla Wisły mecz ze Standardem będzie pierwszym oficjalnym po dwóch miesiącach przerwy, podczas gdy Belgowie w tym czasie rozegrali 11 spotkań. - O tej sytuacji wiedzieliśmy od losowania. Taki mamy system w polskiej lidze. Nie udało się zagrać o stawkę z Legią, więc musieliśmy sobie radzić. Jeśli jest się w rytmie meczowym, to powinno być łatwiej, ale nic nie jest pewne. W trakcie rozgrywek też można trafić w dołek - przekonuje trener Białej Gwiazdy. - Wiemy, jak lubi grać Standard. Ja chciałbym jednak grać naszą piłkę, czyli utrzymywać się przy piłce i być zorganizowanym w defensywie nawet, kiedy jesteśmy w posiadaniu piłki. Zależy mi na tym, żeby mój zespół nie dostosowywał się do rywala, tylko grał swoje - puentuje Moskal.