Lechowi Poznań grozi przebudowa składu

Lech Poznań miał walczyć o mistrzostwo Polski. Dzisiaj klub w ciemno wziąłby miejsce gwarantujące udział w europejskich pucharach.

"Idziemy na Championa" - zapowiadały władze Lecha Poznań latem ubiegłego roku. Po 17 kolejkach T-Mobile Ekstraklasy Kolejorz zajmuje dopiero piąte miejsce, a jego właściciel wymienia się listami z zaniepokojonymi kibicami. Sprzedaż karnetów na mecze Kolejorza spadła o ponad połowę. Trudno sobie wyobrazić, co może czekać zespół, jeżeli nie awansuje drugi rok z rzędu do europejskich pucharów.

Prezes Lecha Karol Klimczak zapowiada, że w przypadku braku awansu do europejskich pucharów, klub nie będzie rozwijał się tak dynamicznie, jak zapowiadały prognozy. Budżet Kolejorza zostałby zmniejszony do 45, albo nawet 35 milionów, czyli do poziomu Śląska Wrocław. A to nawet dwa razy mniej, niż wynosi budżet Wisły Kraków, czy Legii Warszawa. Jakie są powody takiego stanu rzeczy? Błędów należy upatrywać po tym, jak klub odnosił największe sukcesy. - Półtora roku temu widziałem olbrzymią szansę, aby Lech odjechał reszcie ligi na kilka lat. Zespół był gotowy, ale kilka transferów dałoby drużynie inną jakość. Ta szansa została przegapiona. Przed eliminacjami Ligi Mistrzów zabrakło decyzji. 13 milionów złotych znalazło się dopiero po pół roku. Było już za późno. Sytuacja w tabeli była zła. Mimo to zdecydowano się na bardzo ryzykowny wariant, hurraoptymistyczny, którego zabrakło pół roku wcześniej, gdy odpowiednio zaplanowane transfery mogły wynieść Lecha na wyższy poziom - powiedział dla Przeglądu Sportowego Andrzej Juskowiak.

Zimą popełniono błędy. Klub przeinwestował. Ściągnięto Rafała Murawskiego, Vojo Ubiparipa i Huberta Wołąkiewicza. Manuel Arboleda otrzymał nowy kontrakt na poziomie 420 tysięcy euro rocznie. To spowodowało, że kolejni zawodnicy podczas rozmów o przedłużeniu kontraktów domagali się porównywalnych zarobków. Lecha nie stać na takie wydatki. Efektem jest niewyjaśniona przyszłość klubowa Semira Stilicia czy Grzegorza Wojtkowiaka.

Polisa ubezpieczeniową klubu jest Artiom Rudnev. Brak awansu do europejskich pucharów spowoduje, że sprzedaż tego zawodnika będzie ratunkiem dla budżetu klubu. Zespół będzie wymagał przebudowy. W klubie nie mogą przeżyć, że drużyna nie wygrała serii jedenastek w finale Pucharu Polski. Lech po raz pierwszy byłby zespołem rozstawionym w fazie kwalifikacyjnej Ligi Europy. Z tego przywileju Kolejorz będzie mógł skorzystać jeszcze przez dwa lata. Później trzeba będzie znowu pracować nad odbudowaniem pozycji. Co ciekawe, Lech przez dwa lata byłby rozstawiony również w ostatniej fazie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów! Dla Kolejorza jest to więc ostatnia szansa, by skorzystać z reformy Platiniego, która otworzyła bramki do elitarnych rozgrywek dla klubów ze słabszych lig.

Źródło: Przegląd Sportowy

Komentarze (1)
avatar
Grek Zorba
17.02.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
gdyby nie Rudniew to Lech z kasą by miał ciężko. Widać, że w Lechu pozostało w głowach mentalność Amiki Wronki. Chyba za dużo tych samych działaczy, którzy kiedyś liczyli na fryzjera. I wtedy m Czytaj całość