Marcin Frączak: Legia strzeliła dwa gole Sportingowi Lizbona, które wystarczyły tylko do remisu. Jak pan ocenia to spotkanie?
Janusz Gol: Po meczu odczuwamy lekki niedosyt. Dwa razy prowadziliśmy i dwa razy Sporting doprowadził do remisu. Dramatu jednak nie ma. Przed nami mecz rewanżowy, w którym wszystko jest możliwe.
Legia zdobyła dwie bramki, miała okazje na kolejne. Mecz zakończył się jednak remisem. Gdyby Michał Żyro i Danijel Ljuboja wykorzystali stuprocentowe okazje, zespół leciałaby do Lizbony z zaliczką. Ten mecz mógł się spokojnie zakończyć wygraną pana drużyny. Wygląda na to, że Legia nie wykorzystała szansy na to, aby wygrać z wielki Sportingiem, który akurat nie jest w pełni formy!
- Nie wiem czy można mówić o zmarnowanej szansie. Rozegraliśmy dobre spotkanie, goście też się nieźle zaprezentowali. Przed meczem wszyscy skazywali nas na pożarcie, a my dwa razy trafiliśmy do siatki Sportingu. Pewnie mało kto się tego po nas spodziewał. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy w rewanżu osiągnęli korzystny wynik. Do Lizbony polecimy po awans.
Zdobył pan bramkę na 2:1 dla Legii. Piłkarze Sportingu reklamowali, że był pan na spalonym. Jak to wyglądało z pana perspektywy?
- Nie widziałem jeszcze powtórek w telewizji. Mam nadzieję, że zawodnicy Sportingu się mylą. Wierzę, że wszystko było jak należy.
Legia miała zespół z Lizbony praktycznie na widelcu. Dlaczego nie udało się wygrać?
- W drugiej połowie, gdy Sporting rozgrywał atak pozycyjny, niepotrzebnie tak bardzo się cofnęliśmy. Gdyby do tego nie doszło, może goście nie wyrównaliby tuż przed końcem.
Sporting stworzył sobie bardzo mało klarownych okazji. Wypracował trzy sytuacje i zdobył dwie bramki!
- I to nas martwi. Jeśli miał trzy okazje, a zdobył dwie bramki, to musimy solidnie przeanalizować ten mecz. Musimy wyciągnąć wnioski z tego spotkania, aby w Lizbonie uniknąć podobnych błędów.
- Po meczu ze Sportingiem od razu nasunęły się porównania do wcześniejszej rywalizacji Legii ze Spartakiem Moskwa o Ligę Europejską. Legia zremisowała ze Sportingiem 2:2, a więc osiągnęła taki sam wynik jak u siebie ze Spartakiem. W Moskwie Legia wygrała ze Spartakiem 3:2. Czy tak samo będzie w Lizbonie?
- Wierzę, że w Portugalii powalczymy o korzystny wynik. Stać nas na awans. Dwóch takich samych meczów jednak nie będzie. Każdy spotkanie jest inne. Oby to w Lizbonie zakończyło się dla nas równie pomyślnie, jak to w Moskwie.
W Polsce jest środek zimy, leży śnieg, jest ujemna temperatura, więc pogoda specjalnie nie zachęca do gry. W jakim stanie była murawa?
- Boisko było grząskie, ciężko się na nim grało. Warunki dla obu zespołów były jednak takie same.
W niedzielę Legia zagra na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. Będzie to dla Legii pierwszy mecz w tym roku w Ekstraklasie. Czego pan się spodziewa po tym spotkaniu?
- Legii w Zabrzu często trudno się grało. Spodziewamy się ciężkiego meczu na grząskim boisku. Musimy zagrać tam bardzo mądrze, bo będziemy mieli przecież w nogach mecz ze Sportingiem. Z drugiej strony to, że graliśmy już o stawkę może nam w jakimś stopniu pomóc. Górnik co prawda będzie bardziej wypoczęty, ale za nami już przetarcie w meczu z poważnym rywalem. Górnik do tej pory rozgrywał tylko sparingi.
Górnik ma kłopoty ze stadionem. W Zabrzu trwa przebudowa obiektu, trzy z czterech trybun zostały zburzone. Komisja Licencyjna PZPN ma wątpliwości czy Górnik jest w stanie spełnić wymogi bezpieczeństwa.
- Nie wyobrażam sobie, aby ten mecz mógł się nie odbyć. Chcemy zdobywać punkty na boisku. Walkower nas nie interesuje.