Najświeższe zamieszanie związane z Małeckim zaczęło się w miniony czwartek, kiedy po słabej grze w pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Europejskiej ze Standardem Liege trener Kazimierz Moskal ściągnął go z boiska po niespełna godzinie spotkania. Rozżalony decyzją szkoleniowca Małecki kopnął w bandę okalającą stanowisko operatorskie i nie podał ręki Moskalowi, tylko od razu udał się do szatni, a stadion przy Reymonta 22 opuścił jeszcze przed zakończeniem spotkania.
W piątek przeprosił za swoje zachowanie, ale zakomunikował trenerowi i drużynie, że nie chce być brany pod uwagę przy ustalaniu składu na niedzielny mecz z Zagłębiem, a w sobotę nie stawił się w klubie. W poniedziałek natomiast trenował indywidualnie.
- W poniedziałek Patryk spotkał się z trenerem Moskalem. Sam poszedł się z nim spotkać. Trener powiedział mu, jak widzi sytuację i jak widzi ją drużyna. Wyjaśnił mu też, co powinien zrobić, żeby zacząć dalej rozmawiać. Piłkarz musi zrozumieć, że pewne zasady obowiązują wszystkich. Musi też przeprosić trenera i drużynę, bo jeśli najpierw powiedział "przepraszam", a chwilę później poinformował, że nie chce być branym pod uwagę przy ustalaniu składu na mecz z Zagłębiem i że woli grać w Młodej Ekstraklasie, to wyklucza to, co powiedział moment wcześniej - mówi Ochalik.