Po tym jak Patryk Małecki odmówił treningów z Wisłą Kraków i nie chciał być brany pod uwagę przy ustalaniu składu na mecz z Zagłębiem Lubin, władze krakowskiego klubu podjęły decyzję, że piłkarz nie zagra do końca sezonu. O możliwość pozyskania zawodnika Wisły pytały Lechia Gdańsk i Widzew Łódź. Małecki zaznaczył jednak, że w Polsce chce być kojarzony tylko z grą dla Wisły Kraków. Dodatkowym problemem jest to, że potencjalny nabywca musiałby wyłożyć milion euro. Polskich klubów w tym momencie raczej nie stać na takie wydatki.
Małecki ma zapisaną klauzulę odstępnego w kontrakcie. Zdaniem niektórych źródeł wynosi ona 2,5 miliona złotych, według innych 3 miliony euro. W obecnej sytuacji wiślaka, potencjalny nabywca musiałby jednak liczyć się z wydatkiem rzędu miliona euro. Inną sprawą jest wynagrodzenie Małeckiego, który w Wiśle zarabiał 30 tysięcy złotych miesięcznie i to było powodem jego zachowania w ostatnim czasie. Przeciętna płaca w drużynie mistrzów Polski waha się w granicach 70-100 tysięcy. Małecki nie mógł się doczekać, kiedy będzie zarabiał na podobnym poziomie.
Na transfer pozostało mało czasu. Na zachodzie Europy nie można już dokonywać transferów. W piątek kończy się okienko transferowe w Rosji. Do końca miesiąca można zasilić kluby na Ukrainie.
Źródło: Przegląd Sportowy.