Legia Warszawa w tej edycji pucharu Ligi Europejskiej do tej pory radziła sobie znakomicie. Podopieczni Macieja Skorży odprawili z kwitkiem takich rywali jak Gaziantepspor, Spartak Moskwa, Rapid Bukareszt czy Hapoel Tel Aviv. Najbardziej kibicą w pamięci utkwiła potyczka Legii z Spartakiem. W pierwszym meczu na Łazienkowskiej było 2:2 i mało kto się spodziewał, że Wojskowych będzie stać na wyeliminowanie rosyjskiej drużyny, mając na u wadzę rewanżowy mecz. W Moskwie stał się cud, bo tak można opisać to wydarzenie. Legioniści przegrywając 2:0 potrafili się podnieść i zwyciężyć, strzelając gola dającego awans w ostatnich minutach spotkania.
Przed meczem w Portugalii większość osób mówiła o powtórce z Moskwy, wszyscy pragnęli aby Legia powtórzyła wynik z tamtego meczu. Jednak Legioniści nie podołali temu zadaniu i przegrali ze Sportingiem, chociaż w przeciągu całego spotkania byli lepszym zespołem.
– W Lizbonie daliśmy z siebie wszystko. W tej chwili na tyle nas stać. W pierwszym meczu w Warszawie stworzyliśmy zdecydowanie więcej sytuacji, a tutaj rywale nie pozwolili nam na wiele – ocenił trener Legii Maciej Skorża.
Szansa na awans była spora, ponieważ klub ze Estatdio Diego Alvalade nie jest w najwyżej formie. To nie jest ten sam zespół, który grał kilka sezonów temu z powodzeniem w Lidze Mistrzów. W ekipie Lwów nie ma już takich zawodników jak choćby Liedson, Miguel Veloso, Joao Moutinho czy Helder Postiga. Ostatnio Portugalczykom w lidze nie szło i trenera Domingosa Paciencie zastąpił Ricardo Sa Pinto, który w meczu rewanżowym z Legią nie mógł skorzystać z kilku podstawowych piłkarzy. Więc Wojskowi mieli duże szansę na wyeliminowanie Portugalczyków, bo jak nie teraz to kiedy.
Legia zagrała mało odważnie, osamotniony w ataku był Daniel Ljuboja, który bez wsparcia kolegów sam gola nie strzelił. Widać było widoczny brak Miroslava Radovicia, który miał duży wkład w sukcesy Legii w europejskich pucharach. Serbowie grając ze sobą w ataku tworzyli świetny duet. Natomiast ani Rafał Wolski ani Michał Żyro nie byli w stanie zastąpić "Rado". Zwycięskiego gola z rzutu wolnego strzelił w końcówce spotkania Matias Fernandez i sen o dalszym awansie warszawskiej drużyny nagle prysł.
Za odpadnięcie z pucharów nie można winić trenera czy piłkarzy, którzy dali z siebie wszystko i zagrali na sto procent. Działacze Legii mogą sobie pluć w brodę, że przespali pierwszy okres zimowego okienka transferowego. Gdyby wzmocnili zespół na początku sezonu przygotowawczego to Skorża mógłby skorzystać z nowych piłkarzy w dwumeczu ze Sportingiem. Natomiast zarząd zamiast wzmacniać drużynę, zaczął ją osłabiać co nie rokowało już wtedy na przyszłość stołecznego zespołu. Transfery Nacho Novo i Ismaela Blanco zostały przeprowadzone za późno, co potwierdził trener Maciej Skorża. - Jestem rozczarowany tym, że nikogo nie pozyskaliśmy przed Ligą Europy, ale to nie zależało ode mnie. Żałuję, że Nacho Novo i Blanco nie trafili do nas wcześniej – stwierdził Skorża.
Za późne transfery Legii Warszawa
Piłkarze Legii Warszawa poznali gorzki smak porażki w meczu rewanżowym 1/16 finału Ligi Europejskiej. Podopieczni Macieja Skorży ulegli w Lizbonie miejscowemu Sportingowi 1:0 i marzenia o podbiciu Europy będą musieli odłożyć na przyszły sezon. Zbyt późne transfery do klubu spowodowały, że Wojskowi mieli mniejsze szanse na awans.
Źródło artykułu: