Zespół prowadzony przez Oresta Lenczyka czeka teraz prawdziwy maraton. Niedzielne spotkanie z Koroną Kielce to bowiem dla Śląska dopiero początek. Zaledwie trzy dni później wrocławianie na wyjeździe zmierzą się w pierwszym spotkaniu ćwierćfinału Pucharu Polski z Arką Gdynia. Potem Śląsk kolejno rywalizować będzie na Stadionie Miejskim we Wrocławiu z Cracovią, z Arką w rewanżu pucharowym, a 25 marca WKS w Poznaniu zmierzy się z Lechem. W ciągu czternastu dni Śląsk rozegra więc pięć meczów. Wszystkie o niezwykle ważnym wymiarze gatunkowym. - To pewna niewiadoma, co się będzie działo, jak nas dopadnie ta seria meczów. Mam tu na myśli jakość gry i wyeksponowania od zawodników tego, co jeszcze miesiąc temu absolutnie uważałem, że jest w dobrym miejscu. Staramy się wszystkich piłkarzy trzymać w dyspozycji meczowej. Potwierdzeniem tego jest, że nawet ustalając osiemnastkę na mecz z Koroną mamy wątpliwości czy tych, których w niej nie ma, nie powinno w niej jednak być. Idąc tym tokiem myślenia mam nadzieję, że sobie z tym poradzimy. Jako dodatkowy optymizm mogę wziąć pod uwagę, że w spotkaniach pucharowych są dwie potyczki - mecz i rewanż. W tym przypadku, przy nawet troszkę niekorzystnym wyniku z pierwszego meczu, można nie obawiać się konfrontacji w całym dwumeczu - komentuje Orest Lenczyk, trener wicemistrzów Polski.
Dla drużyny z Wrocławia bardzo ważne są jednak potyczki w T-Mobile Ekstraklasie. Zespół WKS-u w tym roku w lidze jeszcze nie zwyciężył i stracił pozycję lidera w zestawieniu. - Nie ukrywam, że najbliższe mecze są niemal jak trzymanie się za rączkę w tramwaju - stoimy. Kolejne wyjazdy do Poznania do Warszawy na Polonię będą spotkaniami teoretycznie trudniejszymi, jak dwa mecze we Wrocławiu - z Koroną i Cracovią - podkreślił opiekun WKS-u.