Warszawianie wylosowali ćwierćfinałowego rywala najlepiej jak mogli. Trzecioligowy Gryf Wejherowo pokonał wprawdzie dotychczas Sandecję Nowy Sącz, Koronę Kielce i Górnika Zabrze (!), lecz w starciu z będącą w znakomitej dyspozycji i prowadzącą w tabeli ekstraklasy Legią większych szans nie ma. Warszawianie w sobotę ograli Podbeskidzie w Bielsku-Białej 1:0. Jedynie więc zmęczenie podróżą przez całą Polskę oraz częstotliwością meczów może nieco działać na korzyść drużyny z Pomorza.
Trener Maciej Skorża ma duże powody do optymizmu przed kolejnymi spotkaniami (z Gryfem, a za tydzień w lidze z Polonią Warszawa - przyp. red.), bowiem jego podopieczni są "w gazie". Wygrali trzy ostatnie mecze z bilansem 7:0 w bramkach.
- Przed nami Puchar Polski z Gryfem Wejherowo. Oni z pewnością będą zmuszeni przyswoić sobie nasz sposób gry. Myślę, że teraz będzie jeszcze lepiej z naszą grą - mówi portalowi SportoweFakty.pl szkoleniowiec Legii.
Skorża ma jeszcze jeden atut w zanadrzu, mianowicie szeroką i wyrównaną kadrę. Już w starciu z Podbeskidziem na ławce usiedli tacy gracze jak Ismael Blanco, Michał Żyro, wracający do formy Miroslav Radović, czy Hiszpan Nacho Novo. Zwłaszcza w ofensywie opiekun Legionistów nie może narzekać na deficyt świetnych zawodników (jest przecież jeszcze Michal Hubnik).
W starciu z bielszczanami w ataku miał wystąpić właśnie Argentyńczyk Blanco, jednak piłkarz ostatecznie przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych. Dlaczego?
- Obraz gry był taki, jaki widzieliśmy. On jeszcze musi trochę więcej zapoznać się z tą naszą ligową piłką. Podbeskidzie postawiło Legii trudne warunki, było mało miejsca do gry. Ismael jest usposobiony do bardziej finezyjnej gry na lepszym boisku, bardziej technicznej - przekonuje Skorża. Być może więc Blanco dostanie szansę od początku w Wejherowie, a odpocznie Danijel Ljuboja.
Zagrać powinien także Novo, który dostał 15 minut od trenera w Bielsku-Białej. Skorża był zadowolony z jego postawy, co dobrze wróży napastnikowi przed pojedynkiem w Pucharze Polski. - Oceniam go bardzo dobrze. Był bardzo aktywny, odebrał sporo piłek. Szkoda tylko, że nie zachował zimnej krwi w końcówce meczu przy jednym ze strzałów - stwierdza trener lidera tabeli T-Mobile Ekstraklasy.