Zasłużony remis - relacja z meczu Wisła Płock - Olimpia Elbląg

W spotkaniu dwóch drużyn broniących się przed spadkiem z I-ligi, padł bramkowy remis. Kibice byli świadkami widowiska stojącego na przyzwoitym poziomie. Podział punktów jest jak najbardziej sprawiedliwy, jednak nie zadowala on żadnej z drużyn.

Trenerzy obu drużyn zapowiadali przed spotkaniem walką o komplet punktów. Żadnej ze stron nie zadowalał remis a tym samym strata punktów. - Chcemy wygrywać, jesteśmy do tego przygotowani, bardziej zgrani, chłopacy się rozumieją. W pierwszych meczach chcemy zapewnić sobie utrzymanie, by uniknąć nerwowej końcówki sezonu - zapewniał przed spotkaniem trener Libor Pala. Wisła nie po raz pierwszy traci punkty na swoim stadionie z drużyną, która tak jak płocczanie broni się przed spadkiem. W ostatecznym rozrachunku może mieć to kolosalne znaczenie dla "być, albo nie być" Nafciarzy na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy.

Piłkarze obu drużyn zaserwowali swoim kibicom dwie różne połowy. Pierwsze 45 minut to pełna dominacja na boisku płocczan, którzy sprawiali wrażenie drużyny zdecydowanie lepszej i dojrzalszej. Dowodem tego była strzelona bramka przez debiutującego na boiskach pierwszoligowych Brazylijczyka Mosarta. Nowy Nafciarz fantastycznie się zachował w polu karnym, przechytrzając wychodzącego z bramki Grzegorza Szamotulskiego, który w tej sytuacji mógł zachować się lepiej. Ulubieńcowi trenera Libora Pali nie pozostało nic innego jak umieścić piłkę w bramce. Kolejne akcje gospodarzy przeprowadzane z animuszem dowodziły, że druga bramka jest tylko kwestią czasu. Na boisku kibice oglądali jedną drużynę, która grała w piłkę. Olimpijczykom pozostało tylko bezradne przyglądanie się wydarzeniom na boisku. Goście w pierwszej połowie ani razu poważnie nie zagrozili bramce Borisa Peskovicia.

Piętnastominutowa przerwa nie posłużyła gospodarzom, którzy przeszli dziwną metamorfozę. Kibicom mogło się wydawać, że trenerzy obu drużyn wymienili jedenastki. Piłkarze Wisły sprawiali wrażenie jakby zapomnieli w jaki sposób gra się w piłkę. Elblążanie widząc bezradność Nafciarzy dostali wiatru w żagle, poczynając sobie coraz śmielej na boisku. Ich akcje siały często spustoszenie pod bramką słowackiego bramkarza Wisły. W poczynaniach Nafciarzy było widać rzucającą się w oczy bezradność i brak sił. Olimpijczycy nie tracąc czasu postanowili jak najszybciej wykorzystać panujący nieład w szeregach Nafciarzy, czego dowodem była strzelona bramka w 50 minucie przez Ukraińca Antona Kołosowa. Znakomitym podaniem w tej sytuacji popisał się Bartłomiej Bartosiak. Kibice Wisły mogą mówić o uczuciu deja vu, ponieważ wynik ten przypomina remis z rundy jesiennej, pomiędzy tymi zespołami.

Spotkanie beniaminków zakończyło się zasłużonym remisem. Warto jednak odnotować nie najlepsze zachowanie piłkarzy obu drużyn w końcówce spotkania, którzy wyróżnili się jedynie brutalnymi faulami. Czego konsekwencją była druga żółta kartka a w konsekwencji czerwona Ariela Jakubowskiego oraz Witalija Nadijewskiego. Podział punktów tak naprawdę nie urządza żadnej z drużyn. Olimpijczycy do Płocka przyjechali, aby wywieść komplet punktów. Ich sytuacja w tabeli jest fatalna i jeden punkt dużo nie zmienia. Wisła, jeśli chce się utrzymać musi zacząć wygrywać częściej na stadionie im. Kazimierza Górskiego. W przeciwnym razie Nafciarzom może być bardzo ciężko, aby zapewnić sobie byt ligowy. Niepotrzebna nerwowość nie jest dobrym przyjacielem, dlatego czym prędzej obie drużyny muszą zacząć zdobywać komplet punktów i piąć się w górę tabeli jeśli chcą mieć spokojną końcówkę sezonu.

Po meczu powiedzieli:

Libor Pala (trener Wisły Płock):
Dobrze rozpoczęliśmy spotkanie. Piłkarze mieli za zadanie strzelić więcej bramek, ponieważ jedna jak widzimy była niewystarczająca. Przeczuwałem, że jeśli nie strzelimy kolejnej bramki możemy mieć problem, aby odnieść zwycięstwo.

Szymon Szałachowski (asystent trener Olimpii Elbląg):
W dzisiejszym meczu remis jest jak najbardziej zasłużony. Przyjechaliśmy do Płocka po pełną pulę, chcieliśmy ten mecz wygrać. W pierwszej połowie było widać, że nie weszliśmy odpowiednio w mecz. Piłkarze nie realizowali zadań, które wyznaczył im trener. W drugiej połowie przeważaliśmy byliśmy częściej przy piłce, czego dowodem była strzelona bramka. Mieliśmy jeszcze dwie sytuację, które powinniśmy wykorzystać.

Wisła Płock - Olimpia Elbląg 1:1 (1:0)
1:0 - Mosart 22'
1:1 - Kołosov 50'

Składy:


Wisła Płock:
Pesković - Jakubowski, Zembrowski, Radic, Jaroń, Ricardinho (54' Sekulski), Richard David (58' Petasz), Matuszek, Matar, Mosart (58' Daniel), Biliński.

Olimpia Elbląg:
Szamotulski - Barsukou, Derbich, Pacan (35' Tsishkevich), Bartosiak, Scherfchen, Kaliadka (72' Chałas), Nadzijewski, Czoska, Kołosov, Lyubenov (82' Banasiak).

Żółte kartki:
Mosart, Matar, Jakubowski (Wisła) oraz Barsukou, Kaliadka, Bartosiak, Nadzijewski (Olimpia).

Czerwone kartki:
Jakubowski (Wisła) /88', za drugą żółtą/ oraz Nadzijewski (Olimpia) /90', za drugą żółtą/.

Sędzia:
Paweł Dreschel (Gdańsk).

Widzów: 3500

Komentarze (0)