Arka Gdynia przegrała we Wrocławiu 1:3, ale na skutek zwycięstwa 2:0 w Gdyni to drużyna Petra Nemeca awansowała do półfinału Pucharu Polski. - Mogę z jednej strony pogratulować Śląskowi za grę jaką pokazał i z drugiej strony sobie pogratulować za awans do następnej rundy Puchar Polski - powiedział opiekun Arki. To jego podopieczni jako pierwsi objęli prowadzenie we Wrocławiu. - Mieliśmy się nie odkryć i próbować jak najszybciej strzelić bramkę. Myślę, że to się udało zrealizować i dlatego ostatecznie awansowaliśmy - wyjaśnił Nemec.
W 90. minucie gry wrocławianie strzelili jednak gola na 3:1. W tym momencie Śląskowi do awansu brakowało już tylko jednego gola. - Skoro bramka na 3:1 padła w 90. minucie, a sędzia dolicza pięć minut, to mogło być różnie. Mieliśmy też swoje dwie, trzy kontry, w których byliśmy niebezpieczni. Mogliśmy też jeszcze coś zrobić z przodu czy też strzelić bramkę. Dzięki szalejącym kibicom żadnych poleceń z ławki nie było słychać, dlatego zawodnicy musieli sobie sami poradzić - zaznaczył trener pierwszoligowca.
Dla Nemca ważna jest zarówno gra w Pucharze Polski, jak w rozgrywkach ligowych. - Dla mnie ważny jest każdy mecz. To spotkanie kosztowało nas dużo sił - tym bardziej na tej murawie, która tu jest. Bałem się też o zdrowie zawodników, bo warunki do gry były bardzo ciężkie - skomentował szkoleniowiec.
Nie chce on jednak zastanawiać się na tym, na kogo może trafić w półfinale. - Już nie mamy wyboru, bo wszystkie zespoły to są drużyny z Ekstraklasy, my jako jedyni pierwszoligowcy zostaliśmy. Przed nami granie środa-sobota, środa-sobota, więc będzie bardzo trudno. Nawet sobie tego nie wyobrażamy - podsumował Petr Nemec.