Brak szczęścia wyraźnie doskwiera Adrianowi Paluchowskiemu. Zmagał on się z licznymi problemami zdrowotnymi, a gdy powracał do zdrowia, to przegrywał rywalizację o miejsce w składzie. Trener Piotr Rzepka desygnował go na boisko zazwyczaj w końcówce meczów. W sobotę wszyscy zmiennicy pozytywnie wpłynęli na jakość gry prezentowaną przez drużynę. - Mamy bardzo wyrównaną kadrę. Każdy kto wchodzi na boisko daje z siebie wszystko i jest pełnowartościowym zawodnikiem. Cieszymy się, że udało nam się wejść na boisko i pomóc zespołowi - przyznaje Paluchowski.
Były zawodnik Legii Warszawa rozegrał do tej pory zaledwie siedem meczów. Piłkarz, którego często prześladują kontuzje paradoksalnie skorzystał na urazie kolegi. Tomas Pesir musiał opuścić murawę ze względu na problem z mięśniem dwugłowym, dzięki czemu Paluchowski rozegrał 30 minut, które mogą wpłynąć na jego pozycję w zespole. - Tak czasami zdarza się w piłce. Jest sportowa rywalizacja. W okresie przygotowawczym wygrał on, dlatego pojawiał się w pierwszym składzie. Ja czekałem na swoją szansę i cieszę się, że udało mi się ją wykorzystać - uważa 25-letni napastnik.
Bogdanka pokonała Kolejarza Stróże 3:0, ale swoją wyższość udowodniła dopiero po przerwie. Dzięki tej wygranej wyprzedziła rywala w tabeli. Najbardziej efektownego gola po kombinacyjnej akcji zdobył właśnie Paluchowski. - Strzeliłem ważną dla mnie bramkę, bo dawno nie udało mi się strzelić - w ostatnim meczu poprzedniej rundy. Przez długi czas męczyły mnie kontuzje. Kolejarz był bardzo wymagającym przeciwnikiem. Większość punktów zdobył na wyjazdach, więc szczególnie cieszy to zwycięstwo - podkreśla Paluchowski.
Adrian Paluchowski: Czekałem na swoją szansę
25-letni napastnik Bogdanki nie może zaliczyć obecnego sezonu do udanych. Dotychczas grał niewiele, ale może się to zmienić, gdyż z dobrej strony zaprezentował się przeciwko Kolejarzowi Stróże i strzelił bramkę.
Źródło artykułu: