Nie minęło 120 sekund i gospodarze mogli objął prowadzenie po katastrofalnym błędzie Arkadiusza Kopruckiego. Na 5. metrze przed bramką Stomilu wynikło olbrzymie zamieszanie, które ofiarną interwencją wyjaśnił Piotr Skiba. Wkrótce to goście przejęli inicjatywę, ale mieli kłopot z wypracowywaniem klarownych sytuacji. Konstruowali oni ciekawe akcje, jednak tracili impet w okolicy pola karnego lubelskiej drużyny.
Z kolei Motor liczył wyłącznie na kontrataki i długie podania w kierunku napastników. Tuż po upływie dwóch kwadransów oko w oko ze Skibą stanął Damian Szpak i trafił wprost w golkipera. Defensywy obu zespołów prezentowały się przyzwoicie, ustrzegając się poważnych błędów. Stałe fragmenty gry również nie przyniosły zmiany wyniku.
Druga połowa nie odmieniła oblicza rywalizacji. Przeciwnikowi pomógł jednak Batata. Doświadczony pomocnik przewrócił w polu karnym Pawła Łukasika i sędzia bez wahania podyktował jedenastkę, którą z zimną krwią wykorzystał sam poszkodowany. Ten gol okazał się niezwykle ważny. - Dobrze widziałem tę sytuację i rzut karny był ewidentny. Sergio Batata sfaulował zawodnika Stomilu - rozwiewa wątpliwości Marcin Popławski.
Motor jeszcze mocniej starał się pokonać Skibę, jednakże nie potrafił znaleźć właściwej metody, by tego dokonać. Gospodarze grali albo mało precyzyjnie, albo zbyt przewidywalnie, aby sforsować solidną obronę Stomilu. Natomiast goście mogli podwyższyć prowadzenie, lecz w 74. minucie Łukasz Suchocki z 25 metrów trafił w słupek.
W końcówce lubelska drużyna ożywiła się i zamknęła rywali na ich połowie. Nie miało to jednak przełożenia na wynik, gdyż Motor walczył z zaangażowaniem, ale bez pomysłu. Spowodowało to, że marzenia o awansie na zaplecze T-Mobile Ekstraklasy gospodarze powinni odłożyć na przyszły sezon.
Po meczu powiedzieli:
Zbigniew Kaczmarek (trener Stomilu): Jestem bardzo zadowoleni z faktu, że udało nam się zainkasować trzy punkty. Motor postawił nam bardzo duże wymagania, ale mimo wszystko mój zespół sprostał temu zadaniu. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że zawozimy do Olsztyna komplet punktów zdobyty w walce z bezpośrednim rywalem o I ligę.
Modest Boguszewski (trener Motoru): Przegraliśmy ten mecz, ale jestem zadowolony z gry, bo drużyna naprawdę dała z siebie wszystko i rozegrała bardzo dobre spotkanie. Szczególnie w pierwszej połowie mieliśmy sporo sytuacji. Ostatnio szwankuje skuteczność, stąd nie ma punktów. Chciałbym podziękować zawodnikom za zaangażowanie i walkę, bo starali się i chcieli zwyciężyć. Niestety nie zawsze można wygrać.
Janusz Bucholc (kapitan Stomilu): Uważam, że byliśmy dużo lepsi. Mieliśmy więcej sytuacji i to zwycięstwo było zdecydowanie zasłużone. Jak na takie klepisko, to gra wyglądała całkiem dobrze. Boisko było fatalne. Szkoda, że nie graliśmy w Olsztynie, bo u nas płyta jest zdecydowanie lepsza i można naprawdę grać w piłkę.
Marcin Popławski (kapitan Motoru): W meczu z wiceliderem mieliśmy dużo sytuacji, ale nie wykorzystaliśmy ich. Nasz jeden błąd zadecydował o stracie bramki. Musieliśmy wygrać, bardzo chcieliśmy zwyciężyć, ale nie umieliśmy wykorzystać swoich sytuacji i to się zemściło.
Mateusz Oszust (bramkarz Motoru): Moim zdaniem, byliśmy dużo lepsi od Stomilu i mieliśmy więcej sytuacji. Goście strzelili gola po naszym ewidentnym błędzie. Nie powinno się tracić takich bramek! Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to karny był ewidentny. Jako cały zespół daliśmy ciała. Nigdy nie sprawdzam tabeli, ale już wiem, że teraz nasze szanse bardzo zmalały.
Motor Lublin - Stomil Olsztyn 0:1 (0:0)
0:1 - Łukasik (k.) 61'
Składy:
Motor: Oszust - Kursa, Ptaszyński, Karwan, Pyda - Prędota, Batata (68' Niżnik), Popławski, Szpak (90' Górniak) - Koczon (78' Młynarski), Migalewski.
Stomil: Skiba - Strzelec (90' Szaraniec), Koprucki, Baranowski, Bucholc - Biedrzycki (90+3' Łysiak), Jegliński, Tunkiewicz, Kun, Suchocki - Łukasik (88' Świderski).
Żółte kartki: Karwan, Młynarski, Ptaszyński (Motor) oraz Bucholc, Koprucki (Stomil).
Sędzia: Sebastian Załęski (Ostrołęka).
Mecz został rozegrany bez publiczności.
Goście bliscy awansu - relacja z meczu Motor Lublin - Stomil Olsztyn
W starciu na szczycie drugiej ligi podopieczni Zbigniewa Kaczmarka zgarnęli komplet punktów, dzięki któremu umocnili się na pozycji wicelidera. Drużyny rywalizowały na rozmokłej murawie, więc mecz nie stał na wysokim poziomie.
Źródło artykułu: