Szkoleniowiec Białej Gwiazdy w Chorzowie nie będzie mógł skorzystać z Osmana Chaveza, Marko Jovanovicia, Gordana Bunozy, Rafała Boguskiego i Radosława Sobolewskiego. - Od tego tu mnie zatrudniono, żeby kombinować. Dziś mamy takie rozwiązanie, że grają wszyscy zdrowi. Czasem może jest to lepsze dla zawodników, bo nie ma myślenia, zagram czy nie. Kiedyś czytałem powiedzenie Einsteina: "Wszystkim wydawało się, że się tego nie da zrobić, jeden to zrobił i wszyscy mówią: jakie to proste" - komentuje Probierz
Trener Wisły być może da szansę jednemu z pięciu zawodników Młodej Ekstraklasy, których w minionym tygodniu włączył do kadry I zespołu. Trzech z nich może grać w defensywie, z którą Probierz ma najwięcej problemów. To Kamil Moskal, Adrian Stanek i Alan Uryga. - Czasem trzeba zaryzykować i dać komuś szansę. Ja też kiedyś miałem 17 lat i zadebiutowałem przypadkowo, bo jeden z piłkarzy złamał kość jarzmową. Wszedłem na boisko i grałem kilkanaście lat - wspomina opiekun Wisły.
Dla Białej Gwiazdy Puchar Polski to w tym momencie najpewniejsza droga do Ligi Europejskiej. By dostać się do Europy przez ekstraklasę, w sześciu ostatnich kolejkach krakowianie musieliby odrobić 8-punktową stratę do podium. - To dla nas bardzo prestiżowy mecz. Zdajemy sobie sprawę, że to nasza droga do pucharów, ale w lidze też będziemy grali do ostatniego momentu. Jestem z zespołem nie tylko, gdy wygrywa, bo właśnie gdy się przegrywa, to dopiero wtedy trzeba pokazać charakter. Pamiętam taki okres w Białymstoku, kiedy mieliśmy minus 10 punktów i wszyscy spisywali nas na straty. Nieważne, ile razy człowiek upadnie, ważne, że powstanie - opowiada Probierz.
10 dni temu Wisła pod jego wodzą już grała w z Ruchem i zaprezentowała się bardzo słabo. Po spotkaniu Probierz miał tyle samo uwag do swoich zawodników, co do pracy sędziów. - Każdy z zawodników zdaje sobie sprawę, że zawiedliśmy w Chorzowie i pała chęcią rewanżu. Wierzę, że jak będą kartki, to w obie strony, sędzia też zwróci uwagę na bardzo ostrą grę Ruchu, wręcz momentami brutalną i nie będzie tak, że tylko w jedną stronę będzie zwrócenie uwagi na łapanie za koszulkę - podkreśla trener mistrzów Polski.