W rundzie jesiennej piłkarze Śląska Wrocław do Bełchatowa jechali po pewne trzy punkty. Wicemistrzowie Polski byli opromienieni wysokimi zwycięstwami nad Lechem Poznań i Polonią Warszawa, a więc w starciu z PGE GKS-em nikt nie zakładał jakiejkolwiek straty punktów.
Stało się jednak zupełnie inaczej. Od samego początku spotkania widać było, że to gospodarze będą stroną przeważającą. W 22. minucie potyczki bełchatowianie prowadzili już po 2:0 po bramkach Pawła Buzały. W drugiej połowie kolejne trafienie dołożył Miroslav Bożok. We Wrocławiu wysoką porażkę uznano za wypadek przy pracy, co się później potwierdziło.
Teraz sytuacja jest zupełnie inna. Wiosną podopieczni Oresta Lenczyka prezentują się fatalnie i wygrali zaledwie jedno spotkanie - z słabą Cracovią. Drużyna WKS-y poniosła także już wysokie porażki, jak choćby 0:4 z Legią Warszawa i ostatnio 0:3 z Polonią Warszawie. - Wiemy, że to był bardzo ważny mecz, ale przeszłości już nie odmienimy - przegraliśmy 0:3 i musimy skupić się na następnych grach. Chcemy pokazać w sobotę naszą zmianę. Nie możemy spoglądać na innych, musimy patrzeć na siebie - komentuje Dalibor Stevanović.
Wrocławianom ostatnio wyraźnie nie idzie. Śląsk, który miał walczyć o mistrzostwo Polski, w tabeli T-Mobile Ekstraklasy jest już trzeci. - To ciężkie chwile dla każdego, oczywiście my też się tego nie spodziewaliśmy. Powody tego każdy chciałby znać, my natomiast musimy pozbierać się i dalej być drużyną, kolektywem i starać się odmieniać tę sytuację. Wiemy, że spadliśmy na trzecią lokatę, zdajemy sobie z tego sprawę, ale to wciąż tylko 3 oczka straty do lidera. Cały czas pozostajemy w grze - podkreśla Słoweniec.
W sobotnim pojedynku żaden piłkarz WKS-u nie będzie pauzował za kartki. Po przymusowej karencji za czerwoną kartkę z meczu z Lechem w Poznaniu do gry na spotkanie z PGE GKS-em Bełchatów powróci także Piotr Celeban. Czterech zawodników Śląska jest natomiast zagrożonych pauzą w przypadku kolejnej żółtej kartki. Są to Łukasz Madej, Sebastian Mila, Mariusz Pawelec i Tadeusz Socha. Wszystko wskazuje na to, że w sobotę w składzie WKS-u dojdzie do kilku zmian. - Kontuzja i choroba to już przeszłość, a dużo dały mi zajęcia indywidualne z trenerem Łukaszem Czajką i czuję się pewny w grze. Jestem gotowy, by wystąpić w pierwszym składzie i zagrać na sto procent możliwości - wyjaśnia Stevanović, który sam jeszcze nie tak dawno temu był kontuzjowany.