Mazur krytycznie o działaniach zarządu Górnika: To niewybaczalny kretynizm!

Mija rok odkąd Łukasz Mazur został odwołany z funkcji prezesa Górnika Zabrze. Były szef śląskiego klubu jest krytyczny wobec działań obecnego zarządu klubu z Roosevelta. - To kretynizm - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Przez trzynaście miesięcy rządów Łukasza Mazura przy Roosevelta Górnik Zabrze najpierw wywalczył awans do T-Mobile Ekstraklasy, a potem uzyskał najlepszy wynik na tym szczeblu rozgrywek od 16 lat. Tego były prezes śląskiego klubu z fotela szefa świętować już nie mógł, bo na dwa miesiące przed końcem sezonu został odwołany z pełnionej funkcji. Teraz mija rok od dymisji cieszącego się największą popularnością wśród kibiców prezesa zabrzańskiego klubu ostatnich lat.

Jak ostatnich dwanaście miesięcy w dziejach klubu ocenia Mazur? - Miałem nadzieję, że po odejściu Tomka Młynarczyka, który nie miał w klubie nic do powiedzenia, co zresztą sam wielokrotnie powtarzał, ulegnie to zmianie. Tymczasem nic się nie zmienia, bo obecny prezes Górnika jest figurantem do potęgi entej. W hierarchii miasta myślę, że plasuje się mniej więcej na miejscu naczelnika wydziału w UM. Tak też zresztą działa bo głównie uważa na to, żeby protegowanym władzy nie podpaść. Takim działaniem było wprowadzenie niby wielkich oszczędności, przy czym oszczędza zwalniając oddanych Górnikowi ludzi, którym klub płacił po tysiąc złotych - wskazuje były sternik śląskiego klubu.

- Tymczasem w miejsce zwolnionych w klubie pojawia się kolejny nowy dyrektor, oczywiście kolejny kolega kolejnego prezesa, który zgarnia po X tys. złotych, a klub utrzymuje iluś tam zupełnie niepotrzebnych ludzi na różnych stołkach. Zawsze mówiłem, że Górnik potrzebuje ludzi do roboty a nie kolejnych dyrektorów - dodaje Mazur.

Były sternik klubu z Roosevelta ma również spore zastrzeżenia do polityki medialnej klubu. - Obecny prezes, mówiąc eufemistycznie, popełnia gafy niewybaczalne, bo kiedy słyszę, że prezes mojego klubu życzy mistrzostwa największemu rywalowi, to nóż mi się w kieszeni otwiera. To trochę tak, jakby na środek wyszła Kowalczyk i życzyła mistrzostwa Bjoergen, czy jedna firma życzy konkurencji, żeby była lepsza od niej. To jest jakiś kretynizm, bo inaczej się tego nie da nazwać - przekonuje Mazur, którego takie słowa bolą przede wszystkim jako kibica.

Były prezes Górnika surowo ocenia także kroki poczynione przez klub w wojnie z MSPN Górnik Zabrze. - Z ust prezesa pada hasło: "MSPN nielegalnie używa herbu i nazwy klubu" i grozi mu sądem. Szkoda tylko, że Jankowski zapomniał, że za sprawą dobrej współpracy na linii Górnik - MSPN latem klub być może zarobi milion euro na sprzedaży Skorupskiego, wychowanka MSPN właśnie. Jeśli pan prezes - mówiąc w cudzysłowiu - jest taki honorowy, to może niech całą tę kwotę odda MSPN-owi? Bo ten chłopak ze szkółki przyszedł do nas za darmo - wyjaśnia były szef klubu z Roosevelta.

Do zjednoczenia klubu T-Mobile Ekstraklasy z MSPN Górnik Zabrze i Gwarkiem Zabrze doszło za kadencji Mazura i Tomasza Wałdocha, który pełnił wówczas funkcję dyrektora sportowego. - Dzięki rozwadze i umiejętnościom negocjacyjnym Tomka Wałdocha udało się zakończyć ten konflikt i osiągnąć porozumienie. Teraz przez działania obecnego zarządu do wszystko się ponownie rozwala. Przez lata wszyscy płakali jak jest z tym źle, udało się porozumieć, a teraz wszystko zaczyna się od nowa - bezradnie rozkłada ręce Mazur.

- Nie chcę rzucać ciężkich osądów, że Jankowski i spółka działają na szkodę klubu bo byłoby to nadużycie, ale powiem szczerze, że ja w ich działaniach nie widzę dla klubu jakiś wielkich korzyści. Wiele działań zarządu wskazuje na to, że ich jedynym celem jest zanegowanie pracy poprzedników czyli nas. Bez echa przeszło to, że teraz kibice muszą stać godzinę w błocie po kostki, żeby kupić bilet, a do niedawna mogli to uczynić bezkosztowo dla klubu w Totolotku, w swoim miejscu zamieszkania. Teraz klub nie dość, że skazuje kibiców na spartańskie warunki, to jeszcze ponosi koszty sprzedaży. Naprawdę nie widzę w takich działaniach korzyści dla Górnika. Zresztą sama gra w Zabrzu, na wielkim placu budowy, jest kosmiczną bzdurą ekonomiczną, kibicowską i medialną - kręci głową z niedowierzaniem były prezes klubu z Zabrza.

Po ponad rocznej działalności Mazura w Górniku dziś nie ma już nawet śladu.
- Od dłuższego czasu odnoszę wrażenie, że wszystko to, co myśmy w Górniku robili dziś jest sekowane. Nie bardzo wiem, dlaczego tak się dzieje, mogę się tylko domyślać. Nie jestem jednak przekonany, że to co się obecnie w Zabrzu dzieje aby na pewno czynione jest po to, żeby Górnik stale się rozwijał, żeby szedł do przodu. Bardziej po to aby nie podpaść określonym kręgom i trzymać się stołka. Ale czego spodziewać się po zarządzie, który de facto zarządem nie jest? Nie oszukujmy się, decyzja zapadają w UM czego dowodem niech będzie nawet to, że o transferach wypowiada się, prawem kaduka vice prezydent Lewandowski. Coraz więcej widzę polityki, jakiś prywatnych interesików i co tu dużo mówić, krew mnie zalewa - puentuje były szef utytułowanego śląskiego klubu.

Źródło artykułu: