Pogoń straciła fotel lidera - relacja z meczu Olimpia Elbląg - Pogoń Szczecin

Trzy tygodnie wystarczyły, aby Portowcy roztrwonili siedmiopunktową przewagę nad grupą pościgową i spadli ze szczytu tabeli. Szczecinianie przegrali trzecie spotkanie z rzędu, tym razem uznali wyższość czerwonej latarni ligi - Olimpii Elbląg. Katem dotychczasowego lidera okazał się Tomasz Chałas.

Marcin Sasal nie po raz pierwszy wiosną dokonał roszad w jedenastce. Przeciw Olimpii posłał do boju aktywnego ostatnio Adama Frączczaka, przywrócił do składu Bartosza Ławę oraz Błażeja Radlera. O sforsowanie szyków obronnych elblążan miał się natomiast postarać wychowanek klubu - Łukasz Zwoliński. Jak się okazało kilkadziesiąt minut później, część roszad nie wyszła zespołowi na dobre.

Początek spotkania niczym nie zaskoczył. Za spokojne konstruowanie akcji w środku boiska zabrała się Pogoń, outsider ligi cofnął się do defensywy i wyczekiwał na swoje szanse.

W 8. minucie mozolne budowanie akcji przyniosło pierwszy skutek. Na strzał zza pola karnego zdecydował się Frączczak, czym zmusił do wysiłku bramkarza Olimpii Aleksieja Rogaczewa. Po chwili Rosjanin znów musiał interweniować, tym razem po uderzeniu Zwolińskiego.

Właśnie "Zwolak" i Frączczak wykazywali w pierwszej połowie najwięcej przebojowości pod polem karnym elblążan. Inni podopieczni trenera Sasala owszem - także próbowali atakować, ale nie przynosiło to większego zagrożenia.

Portowcy praktycznie nie schodzili z połowy przeciwnika, ale cały czas nie potrafili postawić kropki nad "i". Brakowało im albo ostatniego podania albo skuteczności.

Olimpia natomiast ograniczała się do niemrawych kontrataków. Po jednym z nich, w 30. minucie Lubomir Ljubenow strzelił z dystansu, ale między słupkami nie pomylił się Radosław Janukiewicz. W odpowiedzi strzelali Frączczak w 33. i Zwoliński w 39. minucie, ale obie próby okazały się nieskuteczne.

Po powrocie z szatni zawodnicy czerwonej latarni ligi uwierzyli w możliwość zdobycia kompletu oczek. Olimpia coraz częściej gościła pod bramką gości, z upływem minut ich akcje były coraz groźniejsze. W 62. minucie Tomasz Chałas strzelił głową i pomylił się nieznacznie.

Szkoleniowiec Pogoni zareagował wprowadzając Vuka Sotirovicia, ale to nie do Serba należały nadchodzące minuty widowiska. W 69. minucie wspomniany już Tomasz Chałas ukarał Pogoń za nonszalancję Błażeja Radlera, który popełnił katastrofalny błąd w polu karnym. Napastnik Olimpii wyszedł sam na sam z Janukiewiczem i tej okazji nie zmarnował.

Gol był dla podopiecznego trenera Raduszko ważny z dwóch powodów. Przed tygodniem zmarnował znakomitą szansę, aby wyprowadzić zespół na prowadzenie w meczu z Polonią Bytom. Na dodatek w przeszłości był przymierzany do gry w Pogoni.

74. minuta przyniosła wyrównanie. Za błąd sprzed pięciu minut zrehabilitował się Radler, który wepchnął futbolówkę do siatki po podaniu wzdłuż pola karnego. Portowcy wznowili poszukiwania decydującego gola. Ten w sobotę padł, ale sensacyjnie dla ich przeciwników.

W 80. minucie Chałas zdobył drugiego gola strzałem głową po asyście Witalija Nadijowskiego. Rozpoczęła się obrona totalna w wykonaniu gospodarzy. Pogoń postawiła wszystko na jedną kartą, blisko szczęścia byli Radler i Sotirović, ale ich strzały ominęły bramkę.

Tuż przed końcem szczecinian mógł dobić Ljubenow, ale niepilnowany przez polem karnym oddał zbyt pochopny strzał. Nieskuteczność Bułgara nie okazała się jednak znamienna w skutki. Olimpia sensacyjnie dowiozła zwycięstwo do końca i odzyskała nadzieje na utrzymanie w lidze.

Pogoń skompromitowała się i straciła fotel lidera. Ostrych słów po meczu nie szczędził także trener Marcin Sasal. Dotychczasowy lider jest najsłabszym pierwszoligowcem wiosny, święta w tym obozie zapowiadają się naprawdę gorąco.

Po meczu powiedzieli:

Trener Pogoni Szczecin Marcin Sasal: Porażka jest wstydliwa, przegraliśmy z ostatnią drużyną w tabeli, skompromitowaliśmy się. Do przerwy nie wykorzystaliśmy sytuacji i optycznej przewagi. Nie potrafiliśmy zdobyć bramki. W drugiej połowie nie zagraliśmy tak, jak sobie zakładaliśmy w szatni. Graliśmy zbyt nerwowo, popełnione błędy kosztowały nas utratę dwóch goli.

Drugi trener Olimpii Elbląg Szymon Szałachowski: Zespół pokazał charakter i wolę walki, rozegraliśmy całkiem przyzwoity mecz i przegrać z nami to nie taki wstyd. Wcale nie było widać, że to mecz lidera z ostatnim zespołem. Atmosfera w szatni jest obecnie bardzo dobra. Będziemy walczyć dalej i nie złożyliśmy jeszcze broni. Postaramy się, aby kibice mogli zobaczyć tak grającą - waleczną, agresywną Olimpię częściej.

Olimpia Elbląg - Pogoń Szczecin 2:1 (0:0)
1:0 - Chałas 69'
1:1 - Radler 74'
2:1 - Chałas 80'

Składy:

Olimpia: Rogaczew - Tiszkiewicz, (78' Pacan), Borsukow (83' Mateusz Lisiecki), Scherfchen, Matwijów, Nadijowskij, Ljubenow, Czoska, Koladko (46' Chałas), Górka, Kołosow.

Pogoń: Janukiewicz - Budka, Radler, Hernani, Pietruszka, Frączczak, Ława, Edi (60' Sotirović), Akahoshi, Kolendowicz (79' Lewandowski), Zwoliński (68' Golla).

Żółte kartki: Tiszkiewicz, Czoska, Mateusz Lisiecki (Olimpia) oraz Ława, Radler (Pogoń).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 1800.

Źródło artykułu: