Korona Kielce w Wielkanocny Poniedziałek zremisowała na własnym boisku z Lechem Poznań. Żółto-czerwoni bramkę na 2:2 stracili w doliczonym czasie gry. Gol był dość przypadkowy, ale ekipa z Kielc sama jest sobie winna, że pozwoliła Kolejorzowi na odrobienie strat. - Mieliśmy przeciwnika na tacy. Prowadziliśmy do przerwy z Lechem 2:0. Niestety nie udało nam się utrzymać wyniku do końcowego gwizdka sędziego. Straciliśmy bardzo głupią bramkę na 2:2. To była taka niby wrzutka, a wyszedł strzał. Szkoda straty tych oczek. Ciężko cokolwiek powiedzieć, kiedy w ostatniej chwili traci się zwycięstwo. Takie jest życie. Raz się wygrywa, raz nie - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl napastnik Korony Maciej Korzym.
Poniedziałkowy mecz miał dwa oblicza. Do przerwy na boisku zdecydowanie lepsi byli gospodarze. Po zmianie stron do głosu doszli Lechici. Korona uspokojona prowadzeniem, oddała pole gry rywalowi. Goście z Wielkopolski poczuli wiatr w żagle po kontaktowej bramce Aleksandara Toneva. - Gol Toneva dodał Lechowi skrzydeł. My jednak pomogliśmy im w tym nieco, gdyż za bardzo cofnęliśmy się do defensywy w drugiej części zawodów. Kolejorz zaczął grać swoje, były długie przekątne piłki i musieliśmy się sporo nabiegać za nimi. Musimy wyciągnąć wnioski z tej potyczki. Czeka nas teraz pojedynek z Zagłębiem i to spotkanie musimy już wygrać - dodał Korzym.
Trafienie Toneva podcięło nieco skrzydła Koronie. Zespół został dobity w doliczonym czasie gry. Wydawało się, że nic się już nie powinno stać kielczanom. Lech pokazał jednak, że warto walczyć do ostatnich sekund meczu. Żółto-czerwoni z pokorą przyjęli lekcję, jaką dostali od zespołu z Wielkopolski i będą chcieli wyciągnąć z niej wnioski. - Na pewno to trafienie nas podłamało. Straciliśmy bramkę i zwycięstwo w doliczonym czasie gry. Daje nam to jednak do myślenia. Trzeba być skoncentrowanym do ostatnich sekund meczu. Nie można sobie pozwolić na jakieś rozkojarzenie, bo w kolejnych potyczkach możemy być ukarani w taki sam sposób, jak w spotkaniu z Lechem - kontynuował piłkarz Korony Kielce.
Kielczanie mimo remisu nadal pozostają w grze o europejskie puchary. Bardzo dobra postawa Korony może lekko dziwić, bowiem w poprzednim sezonie zespół musiał walczyć o zachowanie ligowego bytu. W Kielcach zdają sobie sprawę z bardzo dobrej sytuacji w tabeli, ale wszyscy ze spokojem podchodzą do ewentualnego podboju Europy. - Jest jakieś zaskoczenie naszą postawą w tym sezonie. Europejskie puchary są - można powiedzieć - na wyciągnięcie ręki. Jest jeszcze do rozegrania pięć meczów i tak naprawdę wszystko się jeszcze może zdarzyć. Musimy więc twardo stąpać po ziemi i nadal grać swoje - zakończył Maciej Korzym.