Bez pauzującego za kartki Mateusza Matrasa i zmagającego się z urazem Fernando Cuerda Peną do meczu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza przystąpiła jedenastka Piasta Gliwice. Na domiar złego na początku drugiej połowy boisko z kontuzją opuścił Łukasz Krzycki, a trzy minuty później Krzysztof Lipecki zdołał zdobyć dla gości bramkę wyrównującą.
- Nie jest to dla nas sytuacja komfortowa. Ciągłe roszady w linii defensywnej nie wpływają dobrze na zgranie zespołu, ale mamy świadomość, że trener Brosz nie ma innego wyjścia i musi w naszej formacji tasować - przyznaje Adrian Klepczyński, obrońca niebiesko-czerwonych.
Brak kluczowych graczy nie odbił się negatywnie na całokształcie postawy drużyny z Okrzei. Przez całe spotkanie popełniła ona jeden poważny błąd, który kosztował zespół utratę bramki. Wcześniej golkiper gliwiczan, Dariusz Trela nie zdołał nawet pobrudzić rękawic. - Kiedy wchodzą na boisko nowi gracze, to robią wszystko, żeby udowodnić, że nie są tylko dublerami, że zasługują na coś więcej. Rywalizacja powoduje to, że każdy chce udowodnić, że jest lepszy od partnera, w miejsce którego wskakuje do składu - wyjaśnia defensor śląskiej drużyny.
W meczu z Termaliką obok Krzyckiego ucierpiał jeszcze jeden gracz gliwickiej drużyny. Po godzinie gry na noszach plac gry opuścił Rudolf Urban, który także nabawił się poważnego urazu. - Na szczęście nie wpłynęło to na wynik spotkania. Wiedzieliśmy, że jak oddamy Teramalice środek pola, to może być z nami cienko, dlatego ważne było to, żeby w środku pola ciągle akcje rywala neutralizować. Mariusz Zganiacz dobrze się z tego zadania wywiązał - przekonuje Klepczyński.
Piast w meczu z drużyną z Niecieczy po raz trzeci tej jesieni dał sobie wyrwać jednobramkowe prowadzenie. Czy defensorzy gliwiczan mają problem ze zbytnim rozprężeniem po zdobyciu bramki? - Ciężko mi powiedzieć, w czym leży nasz problem. Przez cały mecz w obronie gramy stabilnie, nie popełniamy większych błędów, aż przychodzi taka chwila, w której przydarza nam się "wielbłąd" i tracimy bramkę. Nie wiem, z czego to wynika. Wnioski musi wyciągnąć trener, bo my naprawdę nie wiemy, co robimy źle - bezradnie rozkłada ręce zawodnik Piasta.
Przed Piastem dwa mecze z beniaminkami z Elbląga i Grudziądza. - Każdy mecz jest dla nas niesamowicie ważny. Wiemy, jak cenny może być w końcowym rozrachunku każdy punkt, a nasi najbliżsi rywale nie będą mieli w tym meczu nic do stracenia. Jeśli ten mecz przegrają, to wydarzy się coś, co pewnie wkalkulowali w ryzyko. Oni jednak będą chcieli sprawić niespodziankę. Czekają nas dwa naprawdę ciężkie boje - puentuje Klepczyński.