W sobotnim meczu 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Łódzkim Klubem Sportowym Genkow strzelił trzy bramki w 55 minut i był to pierwszy hat-trick piłkarza Białej Gwiazdy po niespełna dwuletniej przerwie. Wcześniej z trzech goli jednego swojego ulubieńca fani Wisły cieszyli się 8 maja 2010 roku, kiedy Paweł Brożek popisał się takim wyczynem w meczu z Legią w Warszawie (3:0).
Obok Brożka (w sumie 2 hat-tricki) i Genkowa w tym stuleciu hat-tricki dla Wisły zdobywali Maciej Żurawski (4), Tomasz Frankowski (3), Marcin Kuźba (2) oraz Rafał Boguski (1).
Bułgarski napastnik ma za sobą w ogóle bardzo udane tygodnie. Odkąd trenerem Białej Gwiazdy został Michał Probierz, Genkow w 9 występach zdobył 8 bramek. To wszystko wydarzyło się na przestrzeni ostatnich 6 tygodni. - Proszę sobie przypomnieć, co mówiłem o Genkowie po drugim meczu. Jak poprawi pewne elementy, to może być naprawdę bardzo groźny. Teraz muszę się zastanowić, kim go uzupełnić, żeby wykorzystać jego umiejętności. To zawodnik, który cały czas może się rozwijać, bo widzę w nim dużo większy potencjał - mówi opiekun Wisły.
Jaka jest recepta Genkowa na gole? On sam po spotkaniu z ŁKS-em nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, zasłaniając się bólem gardła. - Cwetan jest trochę chory, a zawsze kiedy jest chory, strzela bramki - śmieje się Sergei Pareiko. - Cwetan chodzi i narzeka na gardło, na temperaturę, ale do siatki trafia raz za razem. Niech narzeka i strzela. Oby nie wyzdrowiał do końca sezonu - wtórował Estończykowi Tomas Jirsak.