Obrońca Polonii oskarża Cidry o sabotaż: Może oni zrobili to specjalnie?

6. Derby Bytomia przy Narutowicza zakończyły się drugim w historii starć Ruchu Radzionków z Polonią Bytom remisem. Sobotnia potyczka nie zapisze się w historii złotymi zgłoskami, ale podtekstów wokół niej i tak nie brakuje. Nawet tych oskarżających Cidry o sabotaż!

Senne spotkanie derbowe oglądali w sobotnie popołudnie przy Narutowicza kibice Ruchu Radzionków i Polonii Bytom. Derby niczym nie zaskoczyły, a już na pewno solidnie rozczarowały wszystkich tych, którzy spodziewali się, że wiosenna potyczka będzie jeszcze ciekawsza, niż ta, którą oba zespoły rozgrywały na koniec rundy jesiennej przy Olimpijskiej.

- Słaby mecz, słaba pogoda i słaby wynik - cytując wypowiedź Grzegorza Bonina po zeszłorocznych 94. Wielkich Derbach Śląska w Chorzowie można najlepiej ubrać w słowa to, co działo się na murawie stadionu w Bytomiu-Stroszku.

Co więcej, murawa to pojęcie względem płyty boiska obiektu Ruchu mocno naciągane. Sobotnia płyta przypominała raczej klepisko, które wcześniej zryli solidnie gracze futbolu amerykańskiego, a padający deszcz jeszcze bardziej utrudniał zadanie próbującym kopać piłkę zawodnikom obu drużyn.

- To były typowe derby. Mnóstwo walki, kopania się po nogach. Trochę boisko utrudniało nam grę, bo na tej murawie nie da się grać w piłkę nożną. My jesteśmy przygotowani do technicznego futbolu, dużej ilości podań. Nasza murawa należy do jednych z najlepszych w Polsce, a ta w Stroszku jest wręcz skandaliczna. Jakoś udało nam się dostosować, ale bramki już nie strzeliliśmy - bezradnie rozkłada ręce Piotr Kulpaka, obrońca Polonii.

Charakterny defensor bytomskiej drużyny w swoich domysłach posunął się jednak znacznie dalej. - Na tym boisku nie dało się grać w piłkę. Płyta była naprawdę słabo przygotowana i nie wiem, czy tutaj nie doszło do jakiejś próby sabotażu i specjalnie boisko zostało tak przygotowane. Nikogo nie chcę oskarżać, bo nie grałem tutaj nigdy wcześniej, ale wydaje mi się, że na takiej murawie żadna drużyna nie byłaby w stanie normalnie kopać piłki - przekonuje gracz drużyny z Olimpijskiej.

Sytuacja śląskiej drużyny na dziewięć kolejek przed końcem sezonu do najłatwiejszych nie należy. Bytomianie okupują miejsce w strefie spadkowej, tracąc pięć punktów do bezpiecznej lokaty tabeli I ligi. - Znacznie lepiej nam idzie na własnym stadionie, bo my po prostu lubimy grać w piłkę. Bardzo fajny mecz rozegraliśmy z Olimpią Elbląg, który do końca trzymał w napięciu, ale i tak skończył się naszym zwycięstwem. Boiska innych drużyn tej ligi pozostawiają wiele do życzenia i nie da się tam grać tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Musimy w takich wypadkach odpowiadać walką i liczyć na swoje okazje - wyjaśnia Kulpaka.

Komentarze (0)