Początek rundy wiosennej w wykonaniu Ruch Radzionków był rewelacyjny. Śląska drużyna wygrała dwa mecze z rzędu i daleko w tyle zostawiła strefę spadkową. W dodatku klub podpisał nową, korzystną dla siebie umowę sponsoringową z gminą Radzionków.
- Otrzymamy od miasta 120 tys. złotych, tylko do końca tego sezonu. Latem przed nowym sezonem raz jeszcze siądziemy do rozmów - mówił wówczas Tomasz Baran, prezes Cidrów. Poprzednia umowa z miastem obligowała radzionkowski magistrat do przelewania na konto klubu 300 tys. złotych na cały rok, zatem na nowej umowie
Ruch... zyskał, zważywszy, że ta obowiązywać będzie raptem przez nieco ponad dwa miesiące.
W ciągu trzech tygodni sytuacja przy Narutowicza po raz kolejny stała się jednak dramatyczna. - Drużyna na boisku pokazuje charakter i chciałbym, żeby taki charakter pokazało także środowisko, które jest bliskie temu klubowi. Trzeba się zmobilizować i zrobić wszystko, żeby po sezonie Ruch Radzionków dalej istniał, żeby ten klub nie upadł. Nie mówię tego po to, żeby rzucać sobie jakiegoś koła ratunkowego, ale jestem wychowankiem tego klubu i bardzo mi na tym klubie zależy - wyjaśnia Artur Skowronek, trener śląskiej drużyny.
- Dzisiaj sytuacja w Ruchu wygląda katastrofalnie. My na boisku zdobywamy punkty krok po kroku, ogrywając wielkie firmy tej ligi. Przegrały z nami w tym sezonie Arka Gdynia, Zawisza Bydgoszcz, a Pogoni urwaliśmy punkt. To zespoły naszpikowane świetnymi zawodnikami, a udaje nam się z nimi rywalizować jak równy z równym. Pytanie, które mi się nasuwa po meczach domowych, to po co my właściwie to robimy, skoro na mecze Ruchu przychodzi 200-300 osób? - pyta retorycznie szkoleniowiec radzionkowskiej jedenastki.
W końcówce sezonu rozstrzygnie się czy Ruch przystąpi do nowych rozgrywek. - Sytuacja jest ciężka i to powiela się od lat. 27 maja ważne kontrakty z klubem będzie miało czterech zawodników. To wszystko wraca i albo weźmiemy się w garść, żeby zebrać to do kupy, albo nie wiem co będzie dalej... - urywa Skowronek.
- My nie tracimy optymizmu i wiary w to co robimy. Z dnia na dzień łapiemy się na treningach jak jedna wielka rodzina i przez to żyjemy. Chcielibyśmy to wreszcie zmienić, żeby w Ruchu Radzionków nastąpiła normalność i nie padało pytanie każdego dnia: "co będzie jutro?" - puentuje trener drużyny z Narutowicza.