Mistrzostwo jest tak blisko i tak daleko - rozmowa z Jakubem Szumskim, bramkarzem Legii Warszawa

We wtorek, na tydzień przed finałem Pucharu Polski, legioniści grali z Sevillą na Stadionie Narodowym. A już w sobotę walczyć będą o kolejne ligowe punkty podejmując Lecha Poznań.

Kinga Popiołek: Jak się panu widział sparingpartner w postaci Sevilli?

Jakub Szumski: - Zarówno Sevilla, jak i my nie wystąpiliśmy w najsilniejszym składzie. Ale myślę, że było to ciekawe widowisko. Przyciągnęło na trybuny trochę osób, mimo podzielonych opinii co do słuszności rozgrywania tego spotkania wygłaszanych przez różnego rodzaju "ekspertów".

A rywal i stadion?

- To bardzo fajna sprawa zagrać taki mecz na takim stadionie, który robi olbrzymie wrażenie i móc sprawdzić swoje umiejętności, skonfrontować je z przeciwnikami z Sevilli.

Na Pepsi Arenie legioniści są przyzwyczajeni do głośnego dopingu i stadionu wypełnionego niemalże po brzegi. Tutaj tak nie było.

- Mimo że, jak na sparing, kibice dość licznie się stawili, to jednak ten stadion ma widownię na 58 tysięcy miejsc i obecni tutaj trochę zginęli. Ale to też nie jest tak, że myśli się tylko o tym, bo nas przede wszystkim interesuje zielona trawa i to, co dzieje się na niej. Cała otoczka jest dla ludzi, którzy są na meczu i czują atmosferę.

Mimo wszystko chyba trochę żałujecie, że nie udało się zdobyć bramki - w końcu było kilka okazji ku temu.

- W pierwszej połowie mieliśmy swoje sytuacje, niestety: raz zatrzymała nas poprzeczka, a w drugiej połowie nie wykorzystaliśmy rzutu karnego. Staraliśmy się trochę otworzyć po przerwie, żeby nadrobić wynik, ale Sevilla wyprowadzała bardzo groźne kontry. Potem zabrakło nam sił oraz argumentów z przodu, żeby strzelić bramkę.

Po wpuszczeniu dwóch goli analizował pan od razu, co można było zrobić, żeby do nich nie dopuścić, i czy w ogóle coś można było zrobić?

- Zawsze po takim meczu i po wpuszczonych bramkach pozostaje niedosyt, że można było zrobić coś więcej. Jest naprawdę niewiele takich sytuacji, kiedy nie można było nic więcej zrobić. Zależy to też od szczęścia czy dyspozycji chwili.

W tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy nie miał pan okazji pojawić się na boisku, za to w meczu z Sevillą trener Skorża dał panu szansę na rozegranie niemalże całego spotkania.

- Dla mnie to świetna sprawa zagrać na Stadionie Narodowym z Sevillą. Nie miałem jeszcze okazji zagrać z takim przeciwnikiem i na takim stadionie. Myślę, że to dobre przetarcie i dobry prognostyk na przyszłość.

Dusan Kuciak - podstawowy golkiper Legii. W meczu z Sevillą zastąpił go Jakub Szumski
Dusan Kuciak - podstawowy golkiper Legii. W meczu z Sevillą zastąpił go Jakub Szumski

Trener Skorża zadbał o to, żeby utrzymywać rytm meczowy grania co 3 dni. Dlatego też przed rozpoczęciem wiosennej walki w Pucharze Polski graliście z Pilicą Białobrzegi. Sevilla wydaje się być jednak atrakcyjniejszym przeciwnikiem.

- Tak, ale sparingi takie, jak z Pilicą też są bardzo ważne...

Zwłaszcza, gdy wygrywa się je 11:0?

- Zgadza się (śmiech). Ale taka sparingowa forma treningu jest szczególnie ważna dla zawodników, którzy mniej grają - jest to zawsze jakieś utrzymanie rytmu meczowego.

Póki co, rzeczywiście gracie co trzy dni. W sobotę przy Łazienkowskiej zagości Lech Poznań. Legia, chociaż jest liderem, nie może już sobie pozwolić na straty punktów.

- Trzeba zrobić wszystko, żeby ten mecz wygrać, nie ma co tego ukrywać. Musimy wyrwać trzy punkty i już nie możemy sobie pozwalać na straty, jeśli chcemy zdobyć to mistrzostwo Polski, które naprawdę jest na wyciągnięcie ręki. Jest tak blisko a jednocześnie tak daleko. Wszystko jest w naszych rękach, jesteśmy na czele. Jeśli zrobimy wszystko i wygramy wszystkie mecze, to będziemy mistrzem Polski.

Na co uczula Maciej Skorża przed konfrontacją z poznańską ekipą?

- Trener mówi, że to będzie bardzo fajne spotkanie, bo zagrają ze sobą dwie drużyny, które grają w piłkę a nie stosują jakieś proste środki, jak to często w naszej ekstraklasie bywa. Myślę, że będzie to fajne widowisko, na pewno będzie wielu kibiców. Nie możemy zastanawiać się nad tym czy to jest Lech Poznań, czy jakakolwiek inna drużyna, musimy zrobić swoje, wygrać za trzy punkty w jakikolwiek sposób i spokojnie czekać na następny mecz, jakim będzie finał Pucharu Polski.

Źródło artykułu: