Ostatnia nadzieja FC Barcelony, zmiana warty w Hiszpanii? - przed Gran Derbi

Po trzech mistrzostwach z rzędu blisko stracenia korony jest FC Barcelona. Duma Katalonii musi nie tylko pokonać Real Madryt na Camp Nou, ale i liczyć na jeszcze jedno potknięcie Królewskich. Remis albo porażka sprawi, że w stolicy będzie można już mrozić szampany.

W tym artykule dowiesz się o:

Biała część Madrytu marzy, żeby to nie był kolejny suchy rok. Królewscy są w półfinale Ligi Mistrzów i mają mistrzostwo na wyciągnięcie ręki. - W futbolu są cykle i któregoś dnia Barca może nie zwyciężyć - przyznał prezes Sandro Rosell. Największym pesymistą w Katalonii pozostaje jednak Josep Guardiola, który już od dawna zaznacza, że to Królewscy są mistrzami. Przemyślana taktyka czy prawdziwa niepewność szkoleniowca? - Remis lub porażka sprawi, że mistrzostwo będzie ich. Tytuł mają w garści - przyznał tym razem trener Blaugrany.

Bukmacherzy obstawiali, że sobotnie starcie nie będzie ostatnimi Wielkimi Derbami Europy w tym sezonie. Obie ekipy w środku tygodnia zagrały pierwsze półfinałowe mecze Ligi Mistrzów i niespodziewanie poległy. Zamiast więc spokojnego rewanżu czekają ich trzy mecze na pełnych obrotach w ciągu tygodnia. Z tego względu prasa sugeruje kosmetyczne zmiany w obu ekipach.

W zespole Królewskich niewiadomą pozostają boki obrony. Jose Mourinho od jakiegoś czasu stawia na swojego rodaka, Fabio Coentrao, choć kibice Blancos wolą na tej pozycji Marcelo. Ponadto w pierwszej jedenastce może ponownie zawitać Ricardo Kaka. Podobno wykończony jest Mesut Özil, a Angel di Maria nie gra na pełnych obrotach po kontuzji.

Z kolei w Katalonii zastanawiają się, czy miejsce w podstawowej jedenastce otrzymają Cesc Fabregas i Alexis Sanchez, którzy w środę zmarnowali stuprocentowe okazje. Dodatkowo Chilijczyk narzeka na uraz i na konferencji prasowej Guardiola wyjawił, że jego występ jest poważnie zagrożony. Środkiem pola ma oczywiście dyrygować duet Xavi - Andres Iniesta. Choć ten pierwszy powoli nie wytrzymuje trudów pełnych 90 minut.

Zmiany zmianami, ale kibiców najbardziej fascynuje pojedynek dwóch najlepszych piłkarzy na świecie - Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego. Obaj w tym sezonie przekraczają wszelkie granice. Portugalczyk ma 53 bramki i trafia średnio co 81 minut. Argentyńczyk już 63 razy wpisał się w tym sezonie na listę strzelców, a z bramki cieszy się co 72 minuty.

Obaj są jedynymi kandydatami do zdobycia tytułu Pichichi, czyli króla strzelców. Na pięć kolejek przed końcem mają już po 41 goli, co nie zdarzyło się nikomu innemu w historii tych rozgrywek. Co ciekawe, na tym etapie aż 11 hiszpańskich drużyn strzeliło mniej bramek niż ci piłkarze.

W tym sezonie FC Barcelona po dwumeczu z Realem zdobyła już Superpuchar Hiszpanii, a także wyeliminowała Królewskich z Pucharu Króla. Również w ramach ligi tryumfowała na Santiago Bernabeu po wygranej 3:1. Jeśli weźmiemy pod uwagę jedynie regulaminowe 90 minut to Real czeka na zwycięstwo w Gran Derbi już od 14. meczów (w finale Pucharu Króla strzelili bramkę dopiero w dogrywce). W Madrycie liczą więc na przełamanie, które doprowadziłoby do detronizacji panującego od trzech lat króla.

FC Barcelona - Real Madryt, sob 21 kwietnia, godz. 20:00

Przewidywane składy:

FC Barcelona: Valdes - Alves, Mascherano, Puyol, Adriano - Busquets, Xavi, Iniesta - Fabregas, Messi, Pedro.

Real Madryt: Casillas - Arbeloa, Sergio Ramos, Pepe, Coentrao - Xabi Alonso, Khedira, Oezil - Di Maria, Benzema, Ronaldo.

Źródło artykułu: