Czarne Koszule z nieba do piekła

W przypadku zwycięstwa z Ruchem Czarne Koszule wróciłyby do walki o mistrzostwo Polski. Po porażce pod znakiem zapytania stanął nie tylko udział w europejskich pucharach, ale w ogóle przyszłość stołecznego klubu.

Kilkanaście minut po zakończeniu piątkowego meczu właściciel Józef Wojciechowski zadeklarował, że niezależnie od wyników osiągniętych przez zespół z Konwiktorskiej w trzech kończących sezon spotkaniach, rezygnuje on z inwestowania w futbol. Właściciel Czarnych Koszul był rozjuszony przede wszystkim postawą sędziego, który - jego zdaniem - wypaczył wynik meczu i nie pozwolił polonistom na walkę o komplet punktów.

Wojciechowski niejednokrotnie zapowiadał, że kończy finansowanie stołecznego klubu, choć jeszcze nigdy deklaracja nie była tak stanowcza. Łaska prezesa jeździ jednak na pstrym koniu i z dużą dozą prawdopodobieństwa można orzec, że nic nie zostało rozstrzygnięte, a piłkarze wciąż mają sporo do ugrania. W ostatnich ligowych kolejkach stawką będzie więc nie tylko miejsce w tabeli i wypłaty (marcowych i kwietniowych poloniści wciąż się nie doczekali), ale też przyszłość stołecznego klubu.

Polonia znajduje się w trudnej sytuacji
Polonia znajduje się w trudnej sytuacji

Perspektywy przed drużyną rysują się niewesołe, już po zakończeniu najbliższej kolejki Czarne Koszule stracą bowiem najpewniej pozycję gwarantującą udział w europejskich pucharach i w finałowych spotkaniach sezonu to one będą musiały gonić rywali. A w tym sezonie mierzyć będą się jeszcze z odrodzonym Lechem, zabójczo skutecznym wiosną Zagłębiem oraz zawsze groźnym Podbeskidziem. Wszystko wskazuje na to, że faworytem poloniści będą tylko w starciu ostatnim.

- Każdy mecz jest ciężki, każdy można wygrać. Dla nas już w tej chwili najistotniejsze jest starcie z Lechem, w którym trzeba zapunktować - nie kryje Łukasz Trałka. A jak kapitan zespołu ocenia mecz z Ruchem? - Straciliśmy bramkę w najgorszym momencie, bo Ruch nam wcale nie zagrażał. Próbowaliśmy się podnieść, ale rywal umiejętnie bronił się na własnej połowie. Byliśmy świadomi tego, jak ważne to było spotkanie, zabrakło nam jednak sytuacji do tego, by wyrównać - wyjaśnia doświadczony zawodnik.

- Wiedzieliśmy, że bardzo trudno strzelić gola Ruchowi. Zdawaliśmy sobie również sprawę, że kto zdobędzie pierwszy bramkę, będzie blisko zwycięstwa - przyznaje z kolei Czesław Michniewicz. - Ponieśliśmy bardzo bolesną porażkę, ale zostały jeszcze trzy kolejki i chcemy do końca walczyć o jak najwyższe miejsce. Wciąż wierzę, że zajmiemy lokatę dającą udział w europejskich pucharach - dodaje szkoleniowiec Czarnych Koszul. Czy to sprawi, że Wojciechowski cofnie swoją piątkową decyzję?

Komentarze (0)