Remis po walce na wodzie - relacja z meczu Sandecja Nowy Sącz - Olimpia Elbląg

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie, w którym Sandecja Nowy Sącz zremisowała z Olimpią Elbląg, bez wątpienia przejdzie do historii. Powodem nie jest jednak poziom sportowy, czy indywidualne popisy zawodników, ale warunki, w jakich rozgrywany był ten mecz. Pod koniec pierwszej połowy zaczął padać ulewny deszcz i po przerwie boisko nie nadawało się do piłki nożnej, sędzia jednak nakazał kontynuować grę.

Od pierwszych minut gospodarze starali się narzucić swój rytm gry i szybko uzyskać prowadzenie. Bardzo aktywni w tym okresie byli skrzydłowi Sandecji, Piotr Kosiorowski oraz Kamil Majkowski, którzy próbowali przedrzeć się pod pole karne rywala. Pierwszą dobrą okazją na objęcie prowadzenia była sytuacja Arkadiusza Aleksandra z dwunastej minuty. Sądecki snajper przejął piłkę w okolicach środka boiska, podbiegł z nią pod pole karne Olimpii i oddał techniczny strzał, ale na posterunku był Aleksjej Rogaczow. Chwilę później prawą stroną popędził Lukas Janić, następnie fenomenalnie zagrał w pole karne, a tam Aleksander uderzając z powietrza minimalnie przestrzelił.

Po naporze miejscowych niespodziewanie Olimpia Elbląg wyszła na prowadzenie. Michaił Koladko wbiegł w "szesnastkę" z prawej strony, po czym strzelił mocno po ziemi, a piłka wpadła do siatki. Mariusz Różalski był bezradny w tej sytuacji i po kwadransie goście byli lepsi o jedną bramkę.

Zanim przyjezdni zdążyli nacieszyć się ze zdobycia bramki, stan meczu się wyrównał. Piłkarz Olimpii Adam Banasiak niefortunnie zagrał piłkę ręka pod własną bramką, a sędzia wskazał na "wapno". Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Aleksander i pewnie zdobył gola. Było to trzynaste celne trafienie urodzonego w Nowym Sączu napastnika, w obecnych rozgrywkach pierwszej ligi. Dzięki temu wysunął się on na prowadzenie w klasyfikacji ligowych strzelców.

Po przerwie panowały ekstremalne warunki / fot. Mateusz Bobola
Po przerwie panowały ekstremalne warunki / fot. Mateusz Bobola

Sandecja wyraźnie uskrzydlona zdobyciem bramki, ruszyła do walki o objęcie prowadzenia. Poczynania w ofensywie znacznie utrudniła jednak gospodarzom kontuzja Janica. Słowak w 27. minucie został zniesiony z boiska na noszach, a jego miejsce zajął nie mający dobrego dnia Wojciech Trochim. Świeżo wprowadzony pomocnik ambitnie walczył, chciał szybko zaznaczyć swoją obecność na boisku, ale nic konstruktywnego nie zdziałał. Jego dwa strzały w końcówce pierwszej połowy, nie przyniosły korzyści bramkowej. Na przerwę zawodnicy schodzili przy wyniku 1:1 oraz bardzo intensywnie padającym deszczu.

Druga cześć meczu rozpoczęła się z kilkuminutowym opóźnieniem. W trakcie przerwy na murawie pojawiły się kałuże, a deszcz znacząco utrudnił warunki gry. Sędziowie zastanawiali się czy boisko nadaje się do kontynuowania spotkania, ale ostatecznie podjęli decyzję o rozpoczęciu drugiej połowy. To co działo się później, ciężko było nazwać piłką nożną, gdyż niewiele miało wspólnego z tą dyscypliną.

Piłka nie odbijała się od trawy, grzęzła w kałużach, a zawodnicy mieli problem z utrzymaniem równowagi na śliskiej nawierzchni. Kibice mogli zaobserwować dużo więcej chaosu i przypadku, aniżeli jakiejkolwiek taktyki, czy przemyślanej strategii. Przewagę niemal do końca mieli już gospodarze, którzy próbowali swoje akcje rozgrywać podaniami górą, gdyż piłka nie chciała się toczyć i stawała w miejscu. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie, a druga połowa nie powinna się w ogóle odbyć.

Murawa nie sprzyjała grze w piłkę nożną / fot. Mateusz Bobola
Murawa nie sprzyjała grze w piłkę nożną / fot. Mateusz Bobola

Sandecja Nowy Sącz - Olimpia Elbląg 1:1 (1:1) 0:1 - Koladko 16' 1:1 - Aleksander (k.) 18'

Składy:

Sandecja Nowy Sącz: Różalski - Fechner, Zlatohlavy, Midzierski, Woźniak, Majkowski (70' Leśniak), Szczepański, Gawęcki, Janić (30' Trochim), Kosiorowski (70' Petran), Aleksander.

Olimpia Elbląg: Rogaczew - Nadzijewskij, Borsukow, Pacan (18' Ichim), Banasiak, Matwijów, Czoska, Górka (84' Miecznik), Lubenow, Koladko (46' Kołosow), Chałas.

Żółte kartki: Szczepański (Sandecja) oraz Borsukow (Olimpia). Sędzia: Jacek Zygmunt (Jarosław).

Źródło artykułu:
Komentarze (0)