Po sezonach sukcesów Flota oddała piłkarski prymat na Pomorzu Zachodnim w ręce Pogoni. Sobotnie derby zostały określone starciem przeciętnych Portowców ze słabiutkimi świnoujścianami. Ci drudzy, pogrążeni w kryzysie, po raz pierwszy zostali skrytykowani za swoją postawę w regionalnej potyczce.
- Oba zespoły nie zachwyciły, na boisku królowała walka. Na pewno każdy chciał zwyciężyć, ta sztuka udała się Portowcom i to oni mogą teraz świętować przezwyciężenie serii porażek i remisów - ocenił najkrócej Krzysztof Bodziony, dla którego było to już dwunaste z rzędu spotkanie bez zwycięstwa w barwach Floty.
- Powoli zapominamy - jak smakuje wiktoria. Sztuką w meczach, których nie można wygrać, jest umiejętność zremisowania. W Szczecinie nie udało nam się osiągnąć nawet tego. Pogoń nie stwarzała sobie wielu klarownych sytuacji strzeleckich po przerwie, ale my nie potrafiliśmy stworzyć nawet jednej - przyznał pomocnik po przegranym 0:1 pojedynku.
Początek sezonu w wykonaniu świnoujścian wyglądał obiecująco, a trener Krzysztof Pawlak zbierał wiele pochwał za zerwanie z siermiężnym futbolem swojego poprzednika - Petra Nemca. Od października Flotę dopadł jednak kryzys, którego przyczyn nie potrafili dokładnie wytłumaczyć ani szkoleniowiec, ani sami zawodnicy.
- Brakuje trochę szczęścia i dojrzałości w grze. Przydałoby się też pierwsze zwycięstwo. Podczas treningów dużo strzelamy, rozmawiamy z trenerem, ale nie boisku nie wychodzi nam to tak, jak chociażby jesienią. Wówczas już w trzeciej kolejce zgarnęliśmy komplet punktów i rozpoczęliśmy serię skromnych wygranych. Może gdybyśmy wyszli przy Twardowskiego na prowadzenie, to mecz obróciłby się na naszą korzyść - próbował postawić diagnozę Bodziony.
Po ostatnich spotkaniach sztab szkoleniowy i piłkarze muszą zmierzyć się z falą krytyki, a dotychczas bagatelizowany temat: walki o utrzymanie wydaje się być traktowany coraz poważniej. Na siedem kolejek przed końcem ligi Flota ma sześć oczek przewagi nad 15. w tabeli Dolcanem.
- Przed nami tydzień na przygotowanie do następnej kolejki. Musimy usiąść i porozmawiać, a może nawet powiedzieć sobie kilka mocniejszych słów. Atmosfera w szatni wciąż jest dobra, w klubie nikt nie wykonuje nerwowych działań, ale nasza gra musi wreszcie ruszyć. Przeciw Warcie nie widzę innego rozwiązania niż zwycięstwo - zapowiedział podstawowy gracz w talii trenera Pawlaka.