Ruch Chorzów w finale Pucharu Polski przegrał 0:3 z Legią Warszawa. Przez całe spotkanie Niebiescy zbytnio nie niepokoili bramkarza drużyny z Warszawy. W drugiej połowie na boisku pojawił się Paweł Abbott, ale on też nie potrafił stworzyć większego zagrożenia w polu karnym Legii. - Na ławce rezerwowych, jak się ogląda mecz, są większe nerwy. Już jak wszedłem to człowiek myślał już o czym innym, o swoich zadaniach. Ciężko się oglądało to spotkanie z ławki rezerwowych. Legia nas przewyższyła. Trudno coś takiego przełknąć. Zawsze Ruch słynął z tego, że jak wszystko idzie źle, to chociaż walką mogliśmy pokazać, że nie poddajemy się. Teraz wydawało się, że Legia bardziej chciała zdobyć ten puchar, bardziej jakby im zależało. Na pewno jednak to przeanalizujemy i znajdziemy przyczyny. Jak wyciągniemy z tego wnioski, to nie będzie aż tak źle - skomentował po spotkaniu napastnik Niebieskich.
Ten zawodnik na boisku pojawił się w 57. minucie spotkania. Zmienił on Andrzeja Niedzielana. W tym momencie Legia prowadziła już 3:0. - Moim zdaniem było strzelenie czterech bramek. Ciężko tak się wchodzi na taki mecz. Przy 0:2 już szykowałem się do wejścia na boisko, ale niestety strzelili tego trzeciego gola - wyjaśniał piłkarz.
Piłkarz drużyny prowadzonej przez Waldemar Fornalik na boisku nie mógł zbyt wiele zdziałać. Drużyna Macieja Skorży bardzo dobrze bowiem prezentowała się w defensywie. - W sumie było i ciężko, i nie wejść na boisko. Można powiedzieć, że wtedy nie ma już presji, bo zostało pół godziny do końca i trzy bramki do tyłu. Trzeba jednak walczyć do końca i szukać gola. Jedna bramka by wpadła, to już wiadomo morale by się podniosły i nie wiadomo, co by się stało. Tak jednak nie było. Legia zagrała konsekwentnie w tyle. Prowadząc wiedzieli jak utrzymać ten wynik. Myślę, że moglibyśmy się od Legii tego nauczyć - zaznaczył Paweł Abbott.
Teraz Niebieskim pozostaje walka o mistrzostwo Polski. Do prowadzącej w tabeli Legii chorzowianie tracą zaledwie jeden punkt. Do końca rozgrywek pozostały jednak tylko trzy kolejki. - Liga i puchar to są kompletnie dwie różne rzeczy. Wiadomo, że chcieliśmy zdobyć ten puchar, ale się nie udało. Przed spotkaniem mówiłem, że Legia i tak jest faworytem i tu, i w walce o mistrzostwo Polski, bo są na pierwszym miejscu i to my ich gonimy. Oni mają do stracenia ten tytuł, a my będziemy swoje robić. Walczymy teraz o mistrzostwo i po sezonie zobaczymy jak to będzie - podsumował napastnik klubu ze Śląska.