Remis bez emocji - relacje z meczu Olimpia Grudziądz - Sandecja Nowy Sącz

Sandecja Nowy Sącz po ostatnim, pechowym remisie z Olimpią Elbląg, pojechała szukać punktów w Grudziądzu. Zadanie nie zapowiadało się jednak łatwo, gdyż zespół z województwa kujawsko-pomorskiego przegrał na własnym obiekcie tylko dwa mecze. Spotkanie zakończyło się remisem i choć pierwsi gola zdobyli sądeczanie, to nie byli w stanie utrzymać przewagi bramkowej.

Piotr Wiśniewicz
Piotr Wiśniewicz

Od początku spotkania obie ekipy były bardzo aktywne, chcąc szybko objąć prowadzenie. Już w pierwszej akcji gospodarze stworzyli sobie dobrą sytuację, ale Piotr Ruszkul dostając piłkę w polu karnym uderzył zbyt lekko, aby zaskoczyć bramkarza Sandecji. Po dziewięciu minutach natomiast, prowadzenie powinni objąć zawodnicy przyjezdni. Arkadiusz Aleksander świetnym prostopadłym zagraniem umożliwił Mateuszowi Niechciałowi wyjście na pozycję sam na sam z bramkarzem, jednak pomocnik gości jej nie wykorzystał strzelając zbyt wysoko.

Chwilę później tempo tej rywalizacji znacznie spadło, a gra toczyła się głównie w środku pola. Żadna z drużyn nie miała pomysłu na przeprowadzenie składnej akcji. Były strzały z dystansu, rzuty wolne oraz rożne, ale w każdym przypadku brakowało dokładności. Winę za taki obraz widowiska mogła ponosić pogoda, ponieważ wysoka temperatura i prażące słońce, nie sprzyjały rozgrywaniu meczu piłkarskiego. Więcej uwagi, każdy z zespołów poświęcał na wybiciu przeciwnika z rytmu, niż wprowadzeniu realnego zagrożenia pod jego bramką.

Przed przerwą znacznie ożywili się piłkarze z Nowego Sącza. Najpierw w 41. minucie Marcin Woźniak dograł w "szesnastkę" miejscowych, ale Bartosz Wiśniewski zamiast umieścić piłkę w siatce, posłał ją minimalnie obok słupka. Następnie Aleksander oddał strzał z ostrego kąta, a instynktowną interwencją popisał się Michał Wróbel, ratując swój zespół przed stratą bramki. Napór gospodarzy w końcówce pierwszej połowy nie przyniósł efektu w postaci gola i sędzia wysłał zawodników do szatni przy wyniku bezbramkowym.

Po zmianie stron i odpoczynku podczas przerwy, zawodnicy postanowili nieco ożywić wydarzenia na boisku. Aktywny w tym fragmencie był zwłaszcza Adam Cieśliński, ale jego starania kończyły się na szczelnej defensywie gości. Skuteczniejsza była natomiast Sandecja. W 59. minucie Wróbel interweniując po strzale z rzutu wolnego wybił piłkę przed siebie, a tam dopadł do niej Kamil Majkowski i precyzyjnym uderzeniem dał przyjezdnym prowadzenie. Chwilę później mogło być już 2:0, ale po zagraniu Dariusza Gawęckiego bramkarz gospodarzy zachował się fantastycznie.

Tylko dwadzieścia minut sądeczanie cieszyli się z prowadzenia, bowiem Olimpia Grudziądz doprowadziła do wyrównania. Dariusz Kłus zgrał piłkę do wbiegającego w pole karne Ruszkula, a ten bez problemu pokonał bramkarza gości. Remis wyraźnie uskrzydlił gospodarzy, którzy przejęli inicjatywę w poczynaniach na boisku. Atakowali Adrian Franczak oraz Mariusz Kryszak, lecz górą w tych sytuacjach była defensywa Sandecji Nowy Sącz.

Im bliżej przerwy, tym bardziej wiatr w żagle łapali miejscowi. Paul Grischok sprawiał swoim rywalom dużo problemów, ale jego zagrania w pole karne były za mało dokładne. Trener drużyny gości wyraźnie chciał utrzymać rezultat remisowy, bo wzmocnił obronę kosztem ofensywy. Zmieniony został Aleksander - najlepszy strzelec zespołu, a w jego miejsce pojawił się środkowy obrońca Tomasz Midzierski. Pomysł Roberta Moskala przyniósł pozytywny skutek, bo wynik nie uległ już zmianie.

Olimpia Grudziądz - Sandecja Nowy Sącz 1:1 (0:0)
0:1 - Majkowski 60’
1:1 – Ruszkul 71’

Składy:

Sandecja: Różalski - Makuch, Zlatohlavy, Frohlich, Woźniak, Majkowski, Szczepański, Gawęcki, Niechciał (77’ Kosiorowski), Wiśniewski (90+3 Leśniak), Aleksander (87’ Midzierski).

Olimpia: Wróbel - Kowalski, Staniek, Dąbrowski, Abramowicz - Kłus, Kryszak - Frańczak, Ruszkul (77’ Sulej), Grischok - Cieśliński.

Żółte kartki: Kryszak - Aleksander

Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn)
Widzów: 1000

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×