Obrońca Górali przyznaje: Powinniśmy się wstydzić za taką postawę...

Podbeskidzie w kiepskim stylu przegrało z Górnikiem Zabrze 0:3. Bielska drużyna ustępowała rywalowi we wszystkich atrybutach piłkarskiego rzemiosła, zasłużenie doznając porażki.

Nie tak wyobrażali sobie derbową potyczkę z Górnikiem Zabrze gracze Podbeskidzia Bielsko-Biała. Beniaminek w meczu "o pietruszkę" nie pokazał nic, co mogłoby wskazywać na to, że Górale zasłużyli w tym starciu chociaż na punkt. - Do szatni schodziliśmy z jednobramkową stratą i to była w pełni zasłużona porażka w tym momencie. W drugiej połowie próbowaliśmy walczyć, ale zmarnowaliśmy kilka dogodnych okazji. Nie strzelając nie da się wygrać meczu - przyznaje Bartłomiej Konieczny, obrońca bielskiej drużyny.

Druga odsłona spotkania w wykonaniu Podbeskidzia była nieco bardziej barwna, niż gra w pierwszej części spotkania. Bielszczanie postawili wszystko na jedną kartę, ale w ofensywie byli bezradni, a w defensywie dwukrotnie nadziali się jeszcze na szybkie kontry Górnika. - Zagraliśmy va banque, bo nie miało dla nas znaczenia czy przegramy ten mecz jedną czy trzema bramkami. Wierzyliśmy, że uda nam się losy tego spotkania odwrócić i zdobyć jakieś punkty, ale boisko było dla nas brutalne - kiwa głową defensor Górali.

Zabrzanie w meczu z beniaminkiem zagrali prostą piłkę. Długimi fragmentami atakowali wysokim pressingiem, nie pozwalając rywalowi na swobodne rozgrywanie piłki w ataku pozycyjnym. - Przed meczem długo analizowaliśmy grę Górnika i wiedzieliśmy jakie są silne strony tego zespołu. Znaleźliśmy w ich formacjach także kilka mankamentów i chcieliśmy to wykorzystać. Nie wyszło nam to z różnych powodów, ale o tym porozmawiamy już sobie w szatni - wyjaśnia Konieczny.

Doświadczony stoper Podbeskidzia nie chciał oceniać sytuacji, po której sędzia podyktował rzut karny dla Górnika. W obrębie "16" bielskiej drużyny Robert Demjan nieprzepisowo zatrzymywał Michała Zielińskiego. - Nie widziałem dokładnie tej sytuacji, bo po rzucie wolnym skupiałem się na kryciu swojego zawodnika. Od tego, żeby takie starcia rozstrzygać jest sędzia, on gwizdnął i nie ma sensu już polemizować, bo wynik meczu i tak się nie zmieni - ucina potężnie zbudowany gracz bielskiej drużyny.

Górale znajdują się obecnie w dużym dołku, a na finiszu rozgrywek czekają ich ciężkie mecze z Lech Poznań i Polonia Warszawa. Oba zespoły wciąż pozostają w grze o europejskie puchary, stąd na żadną taryfę ulgową beniaminek z ich strony liczyć nie może. - Musimy wziąć się pod bary i spróbować zmazać plamę, jaką daliśmy ostatnimi kiepskimi występami. Pięć meczów bez zwycięstwa, z czego aż cztery przegrane, to powód do wstydu. Jeszcze gorzej będzie jak sezon zakończymy siedmioma meczami bez zwycięstwa, ale tego nikt z nas nie bierze nawet pod uwagę. Zrobimy wszystko, żeby w obu meczach zapunktować - zapowiada 31-letni zawodnik Podbeskidzia.

Komentarze (2)
Braska
30.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dokladnie tak jak nizej - nie graja o nic to po co maja sie wysilac? Przeciez dla nich sukcesem jest juz sam fakt utrzymania sie, a ze dolek maja swoja droga to norma. Przygotowanie zespolu tak Czytaj całość
avatar
derek
29.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
przecież Podbeskidzie już odpuszcza bo gra o nic