Michał Probierz: Jeśli na derby trzeba kogoś specjalnie motywować, to niech da sobie spokój z piłką

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Chciałbym zagrać. Zazdroszczę tym piłkarzom, że mogą grać w takim warunkach, na takich stadionach. Przypominam sobie derby Ruch - Górnik czy Górnik - Ruch - atmosfera była dobra, ale warunki już mniej - mówi przed poniedziałkowymi 185. Wielkimi Derbami Krakowa z Cracovią trener Wisły [tag=6325]Michał Probierz[/tag].

- Przeżyłem już wiele derbów jako trener. Tylko w Jagiellonii nie grałem derbów, bo tam najbliżej z Białegostoku było do Warszawy i do Legii, czyli jakieś 150 kilometrów. To jest niepowtarzalne spotkanie. Gra się o panowanie w mieście. Kraków do tego słynie z piłki. Oby to spotkanie było równie ciekawe, jak inne Wisły z Cracovią - komentuje opiekun Białej Gwiazdy.

Na kilka dni przed starciem z Pasami trener Wisły zamknął treningi swojego zespołu: - Nasz raport medyczny jest ściśle strzeżoną tajemnicą. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważne jest to spotkanie i nie mam zamiaru ułatwiać nikomu zadania. Będąc trenerem Wisły, nie spodziewałem się, że będę musiał tak często sięgać po austriackie rozwiązanie: kto zdrowy, ten gra. W żadnym klubie nie miałem tak łatwego wyboru przy ustalaniu składu.

Probierz nie martwi się o poziom motywacji u swoich zawodników: - Tutaj większość ludzi przeżyła już derby na Cracovii czy na Wiśle. To nie jest tak, że to są dla kogoś pierwsze derby. Moi zawodnicy zdają sobie sprawę z tego, czym są derby. Jeśli przed takim meczem trzeba byłoby robić prelekcję albo specjalnie kogoś motywować, to lepiej, żeby dał sobie spokój z piłką. Jeśli takie mecze nie wyzwalają w nich emocji, to jakie to zrobią? To są profesjonalni piłkarze, którzy do każdego meczu powinni podchodzić zmotywowani. Derby to są mecze niezapomniane. Ja nie zamierzam wiele nawet mówić. A jeśli ktoś podejdzie nierzetelnie? Zdarzało mi się robić zmiany już w 5. czy 7. minucie.

Z roku na rok derby Krakowa są coraz mniej krakowskie. W poniedziałkowym wystąpi maksymalnie trzech krakusów: Daniel Brud i Michał Czekaj z Wisły oraz Sebastian Steblecki z Cracovii. - Dobrze, że są tacy zawodnicy, oby takich było więcej. My jednak bardzo często zapominamy, że liczy się piłkarz, mówimy o przywiązaniu do barw, a w Arsenalu zdarzało się, że też nie grał żaden Anglik. Wydaje mi się, że trochę za bardzo zaatakowaliśmy piłkarzy zagranicznych, których będę bronił. Oni też starają się dać z siebie wszystko, a to, że czasami nie wychodzi, to zupełnie inna sprawa.

Trener Wisły nie chciał wypowiadać się na temat gry Pasów. - Jeśli chodzi o samo granie w piłkę, to może częste zmiany spowodowały to, gdzie tam jest. Ale nie chcę oceniać, dlaczego ten zespół jest tam, gdzie jest. Wolę skupić się na swojej drużynie. Po wynikach z weekendu ciężko nam będzie coś zrobić w tabeli, ale życie czasami płata figla tym, którzy są u góry.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
rico-kaboom
30.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zasadniczo dla zagranicznych piłkarzy to mecz jak każdy inny. Dla Polaków zresztą raczej też, chyba, że ktoś jest z Krakowa i faktycznie kibicował zawsze Wiśle.