Przyczyny kryzysu Górali: Obniżka ambicji, determinacji, skuteczności...

Podbeskidzie Bielsko-Biała po zapewnieniu sobie utrzymania w T-Mobile Ekstraklasie znacznie obniżyło loty. Górale nie wygrali w lidze od pięciu spotkań, prezentując bardzo mizerny poziom. - Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele - przekonuje Robert Kasperczyk, szkoleniowiec beniaminka.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

W coraz większym marazmie tonie Podbeskidzie Bielsko-Biała. Beniaminek T-Mobile Ekstraklasy po zapewnieniu sobie utrzymania w elicie notuje passę meczów bez zwycięstwa w lidze. Powódki tajemniczej niemocy są dla bielskiej ekipy wielką niewiadomą. - Nie wiemy co się z nami dzieje. Najgorszy jest moment utraty bramki. Nie umiemy wtedy odpowiednio zareagować, zebrać się do kupy i odpowiedzieć kilkoma groźnymi akcjami - przyznaje Marek Sokołowski, kapitan Górali.

Lider Podbeskidzia w postawie zespołu widzi znacznie więcej słabych stron. - Brakuje nam skuteczności, wyrachowania i zimnej krwi pod bramką rywala. Nie umiemy też przytrzymać piłki z przodu, żeby wyjść całą drużyną i spróbować zagrać atakiem pozycyjnym. Stale nad tym pracujemy, ale efektów na razie nie widać - bezradnie rozkłada ręce pomocnik bielszczan.

- Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele. Widzę w tym zespole kilku zawodników, którzy na grę w Podbeskidziu nie zasługują. Póki co musimy skupić się jednak na końcówce sezonu. Przed nami jeszcze dwa, zresztą bardzo ciężkie mecze. Najpierw jedziemy do Poznania, a potem mamy mecz u siebie z Polonią Warszawa. W grze mojego zespołu widać zniżkę ambicji i determinacji po tym jak utrzymaliśmy się w lidze. Może utrzymanie przyszło za wcześnie, ale na pewno nie jest to jedyny powód tej wstydliwej serii - ocenia Robert Kasperczyk, trener TSP.

Opinię szkoleniowca Górali podziela Sokołowski. - Jestem na siebie i na chłopaków wkurzony, że w ostatnich meczach nie graliśmy z taką agresją jak wcześniej przez 2/3 sezonu. Jesteśmy ekipą walczaków, od której wymaga się przede wszystkim cech charakterologicznych. W naszym wypadku, kiedy nie kończy się meczu z 5-6 żółtymi kartkami na koncie, to mecz, bez względu na wynik, jest przegrany - przekonuje.

Wstydliwą serią podrażnieni są także pozostali gracze drużyny z Bielska-Białej. - Musimy wziąć się pod bary i spróbować zmazać plamę, jaką daliśmy ostatnimi kiepskimi występami. Pięć meczów bez zwycięstwa, z czego aż cztery przegrane, to powód do wstydu. Jeszcze gorzej będzie jak sezon zakończymy siedmioma meczami bez zwycięstwa, ale tego nikt z nas nie bierze nawet pod uwagę. Zrobimy wszystko, żeby w obu meczach zapunktować - zapowiada Bartłomiej Konieczny, defensor Podbeskidzia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×