Perfekcyjna destrukcja Nafciarzy

Wisła Płock w meczu wyjazdowym pokonała GKS Katowice (1:0). Kluczem Nafciarzy do zwycięstwa w stolicy Górnego Śląska była kapitalna gra w destrukcji. - Pracowaliśmy nad tym cały tydzień - przyznaje Libor Pala, szkoleniowiec płockiej drużyny.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Wisła Płock do meczu z GKS Katowice przystępowała pod ogromną presją. Zawodnicy drużyny z Mazowsza musieli za wszelką cenę wygrać spotkanie przy Bukowej, by zachować kontakt z bezpieczną strefą tabeli I ligi. Nafciarze z zadania wywiązali się perfekcyjnie, w głównej mierze za sprawą bardzo dobrze zorganizowanej gry w defensywie.

- Przez cały tydzień przygotowywaliśmy się do meczu w Katowicach, całą uwagę poświęcając destruktywnej taktyce, bo chcieliśmy GieKSę pokonać i odrobić trzy punkty stracone jesienią na własnym terenie. Udało nam się z naszej strategii wywiązać i założenia taktyczne skutecznie egzekwować na boisku. Z postawy swojego zespołu w tym meczu jestem naprawdę zadowolony - przyznaje Libor Pala, trener płockiej drużyny.

Beniaminek tabeli zaplecza T-Mobile Ekstraklasy dzięki zwycięstwu na Śląsku dołączył do grona drużyn plasujących się bezpośrednio nad strefą spadkową. Na tym jednak aspiracje Wisły się nie kończą. - Im więcej tak mądrej gry z naszej strony, tym bardziej będziemy mogli być spokojni o utrzymanie i myśleć o walce o trochę wyższą lokatę. Kolejek i punktów do zdobycia zostało na tyle dużo, że spokojnie możemy się o to pokusić - przekonuje czeski szkoleniowiec Nafciarzy.

Bohaterem potyczki został brazylijski napastnik Mosart, autor jedynej w tym meczu bramki. - Jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się pomóc drużynie. I liga wymaga od zawodników wielkiej waleczności. My to pokazaliśmy i to wystarczyło do zwycięstwa. Mieliśmy też sporo szczęścia, ale szczęście sprzyja lepszym, dlatego nikt nie może powiedzieć, że nie wygraliśmy zasłużenie - uważa 23-letni snajper płocczan.

Szczęśliwy strzelec i jego rodak w ekipie z Płocka, Ricardinho na boisku czuli się doskonale. Nie przeszkadzał im ani lejący się z nieba żar, ani fakt, że do meczu przystąpili z marszu, po sześciogodzinnej podróży autokarem. - W Brazylii też aura jest gorąca, dlatego udało nam się to jakoś wytrzymać. Polacy nie są przystosowani do takich warunków, ale nam się grało jak w domu. Cieszymy się ze zwycięstwa, bo GKS to bardzo dobry zespół. Potrafią dobrze grać w piłkę i na pewno nie powinni bać się spadku - puentuje napastnik z kraju kawy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×