Bogdanka Łęczna fatalnie rozpoczęła zawody w Bytomiu. Po pierwszej połowie pretendent do walki o awans do T-Mobile Ekstraklasy powinien schodzić do szatni przegrywając 2-3 bramkami. Bezbramkowy remis utrzymywał się wyłącznie za sprawą wybornej dyspozycji Sergiusza Prusaka.
Doświadczony golkiper drużyny z Łęcznej praktycznie w pojedynkę zatrzymał Polonię, a uczynił to na oczach Jacka Bednarza, wiceprezesa ds. sportowych Białej Gwiazdy. - Wiedzieliśmy przed meczem, że Polonia nie ma nic do stracenia i rzuci się na nas. Mogliśmy przegrywać już w 16 sekundzie, bo rywale mieli znakomitą sytuację. Potem mieli jeszcze dwie kapitalne okazje, które udało mi się wyciągnąć. Do przerwy powinniśmy przegrywać 3:0 - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl gracz Bogdanki.
- Takie mecze tworzą charakter drużyny. Klasowy zespół takie połowy wytrzymuje, a potem robi akcje i z kontry strzela bramkę na 1:0. Niestety to my dostaliśmy bramkę i musieliśmy się odkryć. Polonia znowu przycisnęła, ale to nam udało się wyrównać i ostatecznie mamy remis. Tak naprawdę ten punkt nikogo nie zadowala - bezradnie rozkłada ręce Prusak.
Pierwsza odsłona meczu stała pod znakiem kanonady bytomskiej nieskuteczności. W pierwszych sekundach gry nieznacznie pod bramką Bogdanki pomylił się Jean Paulista, a potem Daniel Mąka i Łukasz Maliszewski przegrali pojedynki sam na sam z bramkarzem gości. - Ta ostatnia sytuacja była najtrudniejsza do wyciągnięcia. Maliszewski jechał praktycznie przez całą połowę sam na sam, mógł mnie kiwać, mógł zrobić wszystko co chciał, ale trafił mnie akurat w nogę. Dobrą sytuację miał też "Mączka", ale piłkę wyłapałem - triumfuje golkiper łęczniańskiej drużyny.
Jedyny raz w tym meczu Prusak skapitulował w 72. minucie spotkania, po strzale głową Mąki. - Kapitalną piłkę z prawego skrzydła posłał Wilczyński, musnął tylko piłkę Mąka, otarła się o słupek i wpadła do bramki. Nie było szans na wyciągnięcie tej bramki - kręci głową gracz drużyny z Lubelszczyzny.
Przy Olimpijskiej nie było widać miażdżącej różnicy w tabeli dzielącej oba zespoły. - Polonia gra o utrzymanie, ale nie ulegało wątpliwości, że to bardzo dobry zespół i w meczu z nami to potwierdzili. Hermes bardzo dobrze w środku pola rozdzielał te piłki, a my w pierwszej połowie graliśmy tak, jakbyśmy troszeczkę zaspali. W drugiej się przebudziliśmy i mieliśmy okazje, żeby ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść - przekonuje bramkarz Bogdanki.
- Na boisku i w przerwie zrugałem swoich obrońców za postawę w pierwszej połowie. Oni mieli jednak świadomość, że to wszystko było w ferworze walki i na pewno się na mnie o to nie obrażą. Gramy o awans, a dla nas strata dwóch punktów w Bytomiu, bez względu na to jak ten mecz wyglądał, jest porażką - puentuje Prusak.