W 30. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Legia Warszawa wygrała 1:0 z Koroną Kielce. Strzelcem jedynej bramki był Rafał Wolski, który w 64. minucie wykorzystał rzut wolny i z 18. metrów umieścił piłkę w lewym górnym rogu bramki. - Mecz przebiegał pod nasze dyktando, choć - jak cała runda - był nerwowy i szarpany. Nie stwarzaliśmy wielu sytuacji, a jak już do nich dochodziło, to brakowało łutu szczęścia, jak w przypadku strzału Kucharczyka. W drugiej połowie uporządkowaliśmy swoją grę. Bramka Wolskiego niewiele nam dała, liczyliśmy na to, że będziemy w innym miejscu i w innych nastrojach - posępnie podsumował ostatnie spotkanie Maciej Skorża.
Szkoleniowiec stołecznej drużyny dopiero po ostatnim spotkaniu w sezonie 2011/12 przyznał, że zespół borykał się z wieloma problemami. - Nie chciałem o tym mówić. To nie jest na to odpowiedni moment, jest zbyt wiele negatywnych emocji. Bez względu na wszystko, powinniśmy to mistrzostwo zdobyć i myślę, że każdy z nas będzie przez długie lata żałował, iż tak się nie stało - podkreślił.
Przygotowanie na krytykę
Za występy odbiegające od oczekiwań, w pierwszej kolejności grad krytyki spadał na głowę Skorży. - Mam do siebie wiele uwag za to, jak wyglądała ta runda. Pewnie można było podjąć wiele lepszych decyzji. Jak już te negatywne emocje opadną, to ci, którzy dobrze życzyli drużynie i ją wspierali, spojrzą na to z innej strony: przeżyliśmy wiele, mieliśmy wspaniałe mecze i momenty wielkich wzniesień. Sezon był ogromną sinusoidą. Brak stabilnej i równej formy był powodem, dla którego nie udało się wygrać. W czwartek cały świat się nam zawalił na głowę i to było dobijające - nie ukrywał trener Legii, po czym dodał. - Ta drużyna zasługuje na ciepłe słowa za sezon: w ekstraklasie nam się nie udało, ale zdobyliśmy Puchar Polski i dobrze zaprezentowaliśmy się w pucharach europejskich.
Maciej Skorża zdaje sobie sprawę z tego, że legioniści zostaną poddani szczegółowej i surowej analizie. - Będzie teraz nad nami sąd, że słaba drużyna nie wykorzystała szansy - powiedział.
- W tej chwili nie ma atmosfery, jest jedna wielka rozpacz, wszyscy są zdołowani i załamani tym, co zrobiliśmy. Ci młodzi ludzie muszą stanąć na nogi, wziąć się w garść. Przed nimi jeszcze wiele meczów i odpowiednio wzmocniona drużyna dostarczy wielu przeżyć kibicom - ocenił Skorża.
Problemy zlokalizowane. Co dalej?
Niedawno szkoleniowiec Legii parafował aneks do umowy z klubem z Łazienkowskiej 3. I chociaż umowa obowiązuje do końca sezonu 2012/13, to nie brakuje głosów pytających, czy nie powinien podać się do dymisji. - Pewne decyzje muszą być podjęte. Jestem po rozmowie z zarządem i ustaliliśmy, że na razie na ten temat nie będę się wypowiadał. W trakcie najbliższych kilkudziesięciu godzin wszystko się wyjaśni - tłumaczył.
- Problemem było kreowanie gry ofensywnej. Liczba bramek, jakie strzeliliśmy w tej rundzie, w porównaniu do poprzedniej, mówi sama za siebie - analizował wiosenną rundę w wykonaniu Legii jej trener. - Na tych chłopaków sporo spadło w tym sezonie. O losach meczu decydowali Wolski, Żyro, Kucharczyk - zawodnicy, którzy sezon rozpoczynali w rezerwach - powiedział.
Wnioski wysunięte za późno
Skorża był również pytany o Nacho Novo i Ismaela Blanco, którzy nie dostawali wielu szans na grę w pierwszym składzie. - Zadecydował moment, w jakim do nas dołączyli. Dwóch zawodników odeszło w trakcie rundy, kiedy nie było możliwości na zgrywanie drużyny. Oni przyszli do nowego klubu, do nowego kraju. Wszyscy liczyliśmy na to, że będą wchodzić i wygrywać. Jeden i drugi pracowali dobrze, ale nie dali z siebie tyle, ile oczekiwaliśmy. Inaczej by to wyglądało, gdyby mieli z nami zgrupowanie i wdrożyli się do gry - wyjaśniał.
Po wywalczeniu Pucharu Polski w szeregach legionistów zaświtała potężna nadzieja na zdobycie mistrzostwa Polski. Jednak skończyło się tak, jak w ubiegłym sezonie: Puchar Polski i trzecie miejsce w lidze. - Szansa na dublet z Legią była dla mnie czymś wyjątkowym - zakończył Maciej Skorża.