Robert Moskal: Nie wiem co się stało z moja drużyną

Na pięć kolejek do końca sezonu Sandecja Nowy Sącz ma trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Podopieczni Roberta Moskala nie pomogli sobie w ostatniej kolejce, przegrywając na własnym stadionie z Ruchem Radzionków (1:2).

Trudna, ale nie beznadziejna wydaje się być sytuacja Sandecja Nowy Sącz na pięć kolejek przed końcem sezonu. Biało-czarni zachowują trzypunktową przewagę nad strefą spadkową, mając w najbliższej perspektywie dwa mecze z zespołami walczącymi o utrzymanie. Najpierw nowosądeczanie zmierzą się na wyjeździe z Flotą Świnoujście, a potem podejmą Dolcan Ząbki.

Położenie Sandecji w ligowej tabeli nie byłoby tak stykowe, gdyby nie ostatnia porażka zespołu z plasującym się bezpośrednio nad małopolską drużyną jedenastką Ruchu Radzionków. Mecz nowosądeczanie kończyli w "9" po dwóch czerwonych kartkach dla Mariusza Różalskiego i Filipa Burkhardta.

- Przez godzinę gry w ogóle nie graliśmy w piłkę. Byliśmy zlepkiem indywidualności. Wyglądało to bardzo źle i rozgrywaliśmy najgorszy mecz na wiosnę. Wbrew pozorom grając w osłabieniu jednego zawodnika stworzyliśmy na boisku więcej sytuacji niż grając w pełnym składzie. Zaangażowanie mojego zespołu było ogromne, ale wybitnie szwankowała skuteczność - przyznaje Robert Moskal, trener nowosądeckiej drużyny.

Nieumiejętność wykorzystywania dogodnych sytuacji podbramkowych przez zespół Sandecji boleśnie nowosądeczanie odczuli po końcowym gwizdku sędziego. - Kiedy grając w osłabieniu potrafi się stworzyć trzy świetne okazje, jak te Wiśniewskiego, Gawęckiego i Majkowskiego, to trzeba strzelać, bo potem takie sytuacje lubią się mścić - przekonuje szkoleniowiec drużyny z Małopolski.

- Dla mnie kuriozalna była sytuacja poprzedzająca rzut karny dla Ruchu, kiedy w pozornie niegroźnej sytuacji wszyscy rozbiegają się w różne strony i popełniają proste, wręcz juniorskie błędy. Nie wiem co się w tym meczu z moim zespołem stało - załamuje ręce opiekun Sandecji.

W opinii szkoleniowca nowosądeczan rolę mogła odegrać przedmeczowa presja. - Być może stawka meczu wpłynęła na mój zespół w jakimś stopniu negatywnie i efekty tego były widoczne na boisku. Nie obarczałbym tym całej winy za naszą porażkę w tym spotkaniu. Ambicji i zaangażowania na pewno mojej drużynie nie mogę odmówić i za to chłopakom należą się wielkie słowa uznania - podkreśla Moskal.

Źródło artykułu: