Na boiskach zaplecza T-Mobile Ekstraklasy Ruch Radzionków uchodzi za zespół będący prawdziwym postrachem pretendentów. W rundzie wiosennej podopieczni Artura Skowronka najpierw urwali punkty walczącej o awans do elity Pogoni Szczecin, a następnie pokonali Piasta Gliwice i Termalikę Bruk-Bet Nieciecza.
- Drużyny z czuba nam "leżą" i bardzo się z tego cieszymy. Zdobyliśmy w meczach z drużynami walczącymi o awans kilka naprawdę ważnych punktów i to dla nas najważniejsze. Trochę gorzej szło nam z drużynami ze środka tabeli, ale nie trzymamy bezpieczną przewagę i nie musimy drżeć o utrzymanie, a komfort jest w naszej sytuacji sprawą kluczową - mówi Adam Giesa, pomocnik śląskiej drużyny.
Doświadczony zawodnik w meczu z drużyną z Niecieczy strzelił szczęśliwą bramkę, dającą Ruchowi zwycięstwo nad liderem. - Widziałem tę sytuację od początku do końca. Było to trafienie trochę z przypadku, ale dla nas bardzo ważne i cenne, bo praktycznie zapewniło nam utrzymanie w I lidze. Rozegraliśmy naprawdę dobre spotkanie, a całe zawody stały na wysokim poziomie - ocenia gracz drużyny z Narutowicza.
Po meczu zawodnik Cidrów odczuwał jednak niedosyt. - Niepotrzebnie cofnęliśmy się tak głęboko, marnując szanse na podwyższenie wyniku. Gdybyśmy strzelili drugą bramkę, to na pewno mecz byłby spokojniejszy, a tak to do samego końca musieliśmy drżeć o wynik. Myślę jednak, że nasze zwycięstwo jest w pełni zasłużone. To my byliśmy zespołem lepszym w tym meczu - przekonuje Giesa.
Rozgrywający radzionkowian był najlepszym zawodnikiem środowych zawodów. - Kiedy wychodzę na boisko, to wszystkie inne sprawy schodzą na dalszy plan. Nie wyobrażam sobie, żeby grać na pół gwizdka. Na placu zawsze trzeba zostawić serce, bo tylko tak można zyskać szacunek u kibiców, rywala i u siebie samego. Cały czas też walczę o dobry wynik dla Ruchu i o lepszą przyszłość dla siebie. Chciałbym jeszcze wrócić do ekstraklasy - przyznaje były zawodnik m.in. GKS-u Katowice i Górnika Zabrze.