Podróż do domu na pewno będzie fajna - wypowiedzi Jagiellończyków o meczu Arka Gdynia - Jagiellonia Białystok

Jagiellonia w inauguracyjnym meczu sezonu z Arką Gdynia zremisowała na boisku rywala 1:1. Zdaniem zawodników żółto-czerwonych żółto-czerwoni nie stracili w niedzielę dwóch punktów, a zyskali jeden. Jagiellończycy nastawili się na grę z kontry i właśnie po jednej z nich zdobyli wyrównującą bramkę.

Michał Renusz (pomocnik): Cieszyłem się, że zagrałem. Przegrywaliśmy 0:1, udało nam się wyrównać i cieszymy się z tego, że spotkanie zakończyło się remisem. Ze swojego występu jestem nie do końca zadowolony, ponieważ miałem za dużo strat i w wielu momentach mogłem lepiej się zachować.

Dariusz Łatka (obrońca): Moim zdaniem wywalczyliśmy punkt i z tego się najbardziej cieszymy. Były momenty grozy, ale ogólnie jesteśmy zadowoleni. Graliśmy na bardzo ciężkim terenie, ale przed meczem zakładaliśmy, że wygramy. Gra nam się nie kleiła, zwłaszcza na początku spotkania, gdzie byliśmy bardzo nerwowi, nabuzowani i chcieliśmy bardzo wygrać. Może dlatego to tak nerwowo wychodziło, ale jesteśmy mimo wszystko zadowoleni. Walczyliśmy jeden za drugiego i zdobyliśmy cenny punkt. Zakładaliśmy nawet przed meczem, że Arka będzie miała inicjatywę, ponieważ grała u siebie i z biegiem czasu coraz bardziej się odkrywała. Najbardziej obawialiśmy się stałych fragmentów gry i z tego straciliśmy bramkę.

Ensar Arifović (napastnik): Przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty, ale niestety nie udało nam się ich zdobyć, ale z jednego, którego przywozimy do domu też możemy być zadowoleni. Na pewno nie był to piękny mecz w naszym wykonaniu, w którym było więcej walki niż grania. Pokazaliśmy jako zespół, że jesteśmy razem, że walczymy do ostatniej minuty, i że się nie poddajemy. Nawet na takim trudnym terenie w Gdyni (...) Wolę mieć jedną sytuację w meczu i punkt niż dziesięć i nie mieć żadnego. Podróż do domu na pewno będzie fajna. Jakbyśmy zdobyli trzy punkty, to byśmy śpiewali, a tak przygotowujemy się do następnego meczu, który też będzie ciężki.

Łukasz Tumicz (napastnik): Przyjechaliśmy tutaj wygrać, a jak wiadomo graliśmy w Gdyni, gdzie zawodnicy Arki postawili nam bardzo ciężkie warunki. Mecz się potoczył, jak się potoczył. Straciliśmy bramkę i musieliśmy gonić wynik. Nie mieliśmy zbyt wielu sytuacji, ale jedna się znalazła i udało nam się wyrównać. Zagraliśmy piłką w pole karne, Everton dołożył nogę i wyrównaliśmy. W końcówce kontuzji doznał Robert Szczot i musieliśmy radzić sobie w dziesiątkę. Mieliśmy trochę nerwówki, dodatkowo jeszcze zaczął padać deszcz, ale w ostatecznym rozrachunku cieszymy się z tego punktu. (...) Mieliśmy takie założenia taktyczne, żeby łapać ich od koła [środka boiska - red.], i żeby grać z kontry. W zasadzie wykonaliśmy to zadanie, ponieważ bramkę zdobyliśmy właśnie po kontrze i na tym polegała nasza gra.

Komentarze (0)