Liczby są zdecydowanie za trenerem Szatałowem. Bydgoszczanie pod jego wodzą wygrali cztery spotkania, remisując dwukrotnie. Strzelili dziesięć bramek, tracąc tylko przy tym trzy gole. To diametralna zmiana w porównaniu do tego co było pod wodzą Janusza Kubota. Zwłaszcza gra defensywna jest w futbolu niezwykle istotna i to udało się poprawić.
- Podczas meczu z Pogonią obie drużyny bardzo długo szukały swoich szans, to były piłkarskie szachy - odpowiadał Szatałow. - W końcówce środowego pojedynku wyraźnie mojemu zespołowi zabrakło sił. Szczecinianie na kwadrans przed końcem niezwykle mocno nas zepchnęli do obrony. Pokazaliśmy jednak charakter i dalej walczymy o awans do T-Mobile Ekstraklasy.
- Teraz wszystko zależy już tylko od nas - dodał kapitan Łukasz Skrzyński. - Jeśli wygramy dwa ostatnie spotkania, to my będziemy się cieszyć z upragnionego awansu. Nie jesteśmy w bezpośrednich pojedynkach z rywalami lepsi, ale to jedno oczko może decydować.
Już w najbliższą niedzielę bydgoszczanie zmierzą się na wyjeździe z Wartą Poznań. Co ciekawe, rok temu także podczas 33. kolejki, ale gr. zachodniej II ligi z zespołem Zawiszy rywalizował trener Czesław Owczarek. Wówczas występująca pod jego wodzą Jarota Jarocin grająca w dodatku w dziesiątkę urwała punkt faworyzowanemu rywalowi.
Właśnie w Poznaniu niebiesko-czarni mogą świętować awans do krajowej elity. Muszą zostać spełnione dwa warunki. Zawisza nie tylko musi wygrać. Punkty na swoich boiskach muszą stracić dwa kontrkandydaci do awansu, czyli Pogoń Szczecin i Termalica Bruk-Bet Nieciecza.