Zgodnie z oczekiwaniami przedostatnia kolejka zmagań w I lidze przyniosła rozstrzygnięcia na dnie ligowej tabeli. Po pierwszych połowach wszystkich spotkań drużyn z dołu stawki niedziela miała kolor niebiesko-czerwony. Polonia Bytom jako jedyny z zespołów bijących się o byt na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy prowadziła w swoim meczu. Wszyscy rywale jedenastki z Olimpijskiej solidarnie przegrywali, a zespół Dariusza Fornalaka był wówczas raptem dwa punkty od bezpiecznej strefy tabeli. Ostatniej w tym sezonie szansy na wydostanie się z marazmu Polonia na wzór poprzednich spotkań jednak nie wykorzystała.
Wszystko dla śląskiej drużyny rozpoczęło się zgodnie z planem. Po kwadransie gry prowadzenie bytomianom dał Daniel Mąka, wykorzystując dokładne dogranie Kamila Białkowskiego z linii końcowej. Kapitan Polonii spokojnie przyjął piłkę na krótkim słupku i płaskim strzałem pokonał Michała Szromnika. 19-letni golkiper Arki w tej sytuacji się nie popisał, ale wcześniej w dobrym stylu obronił uderzenie Białkowskiego, przerzucając piłkę nad poprzeczką.
Drużyna z Gdyni przed przerwą grała niemrawo. Wyglądało to tak, jakby o nic już nie walczący podopieczni Petra Nemeca nie chcieli zrobić krzywdy walczącemu o życie rywalowi. Przez większą część pierwszej odsłony spotkania przeważali gospodarze, a Arka jedyne zagrożenie pod bramką Marcina Cabaja stwarzała po stałych fragmentach gry.
W ten sposób gdynianie doszli do dwóch dobrych okazji do wyrównania w ostatnich fragmentach pierwszej odsłony spotkania. W obu przypadkach głową uderzał Radosław Pruchnik, ale za każdym razem do Polonii uśmiechało się szczęście. Najpierw po dograniu eks-polonisty Marcina Radzewicza zawodnik Arki obił słupek bytomskiej bramki, a potem, w ostatnich sekundach pierwszej połowy, uderzenie pomocnika gdynian z trudem złapał Cabaj.
Role odwróciły się po przerwie. Od początku drugiej połowy odważniej zaatakowała Arka, a pasywna postawa bytomian szybko się na nich zemściła. O ile jeszcze pierwszych kilka akcji gości zdołał wybronić Cabaj, o tyle golkiper gospodarzy bezradny po raz pierwszy był w 56. minucie, kiedy w pozornie niegroźnej sytuacji po rzucie rożnym jeden z obrońców śląskiej drużyny na tyle niefortunnie wybijał piłkę, że ta trafiła wprost w Bartosza Brodzińskiego i wpadła do siatki.
Głośno dopingujący wcześniej fani niebiesko-czerwonych ucichli, a do głosu doszli kibice z Gdyni. - Co wy robicie!? Areczko, co wy robicie!? - zaśpiewali fani żółto-niebieskich, którzy w pierwszej połowie chóralnymi śpiewami zapewniali swoich zawodników, że w tym meczu... nie muszą robić nic, oddając zaprzyjaźnionemu rywalowi całą pulę bez walki.
Gracze Arki jednak niejako na przekór woli kibiców nie zamierzali poprzestać na jednym trafieniu. Napór gdynian po raz kolejny przyniósł skutek w minucie 67., kiedy po dograniu z prawego skrzydła nonszalancko zachował się Cabaj, nie łapiąc futbolówki, ale w siatkarskim stylu zbijając ją do ziemi. Tam ku jego rozpaczy dopadł jej niezauważony wcześniej Bartosz Flis i precyzyjnym lobem nad wychodzącym z bramki golkiperem wyprowadził gości na prowadzenie.
W końcówce ostatni gwóźdź do drugoligowej trumny Polonii wbił Jakub Kowalski, po prostopadłym zagraniu gubiąc obrońców w pojedynku biegowym i w sytuacji sam na sam posyłając piłkę do siatki obok Cabaja. Nadużyciem byłoby jednak stwierdzenie, że to trafienie ustawiło mecz. Bytomianie już od straty bramki wyrównującej znaleźli się na równi pochyłej, tworząc jedynie blade tło dla rozpędzonej Arki.
Kolejny w ciągu roku spadek rozsierdził kibiców z Olimpijskiej. - Ściągać koszulki, wy kur.., ściągać koszulki! - zawyły trybuny bytomskiego stadionu. Do żadnych ujmujących sportowemu widowisku scen jednak nie doszło ani w trakcie meczu, ani po jego zakończeniu. - Popełniłem sporo błędów. Dziś to wiem, ale nie wiedziałem zimą. Spadek nie oznacza końca tego klubu. Będziemy musieli usiąść i porozmawiać z zarządem o tym co dalej. Nie ma jednak ryzyka, że Polonia Bytom przestanie istnieć - zapewnia Lukas Killar, dyrektor sportowy śląskiego klubu.
Pomeczowe komentarze trenerów:
Petr Nemec (trener Arki Gdynia): Chciałbym podziękować moim zawodnikom za to, że w dwóch ostatnich meczach - w Polkowicach i teraz w Bytomiu - pokazali, że wiedzą co to jest honor. Wiem, że dla Polonii ten wynik jest przykry, ale taka jest piłka. Wiedzieliśmy, że przeciwnicy ruszą na nas od początku. Tak też się stało i zdołali strzelić bramkę. Byłem jednak przekonany, że w tym upale Polonia nie wytrzyma gry w takim tempie przez całe spotkanie. Wiedziałem, że przy rozsądnym szafowaniu sił rozstrzygniemy ten mecz w drugiej połowie i swego dopięliśmy.
Dariusz Fornalak (trener Polonia Bytom): Zawiedliśmy w tym meczu wszystkich. Kibiców Polonii, którzy przyszli na stadion i sympatyków tego klubu. Zawiedliśmy też samych siebie. Nie stanęliśmy w tym meczu na wysokości zadania. Zabrakło nam bardzo istotnego aspektu. Byliśmy zespołem zdecydowanie mniej zdeterminowanym od Arki. To w walce o taki cel stawiało nas w straconej pozycji. Nie wiem dlaczego tak się stało. Być może faktycznie zabrakło sił i nie było już z czego tej determinacji czerpać. Zespół piłkarsko lepszy stając przed zespołem nie do końca zdeterminowanym, zawsze wyjdzie z takiego pojedynku z tarczą.
Polonia Bytom - Arka Gdynia 1:3 (1:0)
1:0 - Mąka 15'
1:1 - Brodziński 56'
1:2 - Flis 67'
1:3 - Kowalski 86'
Składy:
Polonia: Cabaj - Wilczyński, Dubra, Tanżyna, Michalak, Mąka, Hermes (46' Kobylik), Alancewicz (58' Maliszewski), Białkowski, Paulista (64' Szkatuła), Trytko.
Arka: Szromnik - Bochenek, Brodziński, Jarzębowski, Radzewicz, Jędrzejowski (76' Kowalski), Radosavljević, Pruchnik, Kuklis (80' Szwoch), Mazurkiewicz, Flis (84' Niedziela).
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).
Widzów: 2800.
Chociaż raz mo Czytaj całość